limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Sandomierz - Bochotnica - berek z burzami

  • DST 102.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 19.37km/h
  • VMAX 55.70km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 czerwca 2013 | dodano: 03.06.2013

Prognozy na dzis byly takie, ze burze. Pogodzeni z wyrokiem startujemy z Sandomierza po 9:00. Pierwszy cel to Zawichost. Pogoda na tym odcinku wytrzymala. Zdobywamy potwierdzenie i jedziemy dalej do Annopola. Tam chwila przerwy przy cukierni (po tym jak zdobywamy potwierdzenie) i dalej do Piotrawina. Tam sie okazuje, ze burzy nie unikniemy. Gosciny udzielil nam ksiadz proboszcz, ugoscil kawa/herbata i swiezo zebranym miodem. Przeczekawszy deszcz ruszamy do Kazimierza Dolnego. Po drodze rzutem na tasme wpadamy do ludzi na plac za kolem Andrzeja i przeczekujemy deszcz. Okazuje sie, ze trafiamy na krajan a konkretnie ludzi z Bytomia. Maly ten swiat. Gospodarze polecaja nam restauracje gdzie warto zjesc obiad. Tam tez zmierzamy. W Dworze Przepiorka zostajemy uraczeni smacznym i obfitym obiadem, ktory doskonale zastepuje rowniez kolacje. Bez wiekszych problemow docieramy do Kazimierza. Tam troche kombinowania nad noclegiem i w koncu jedziemy w strone Pulaw i wypatrujemy gdzie by sie zakotwiczyc na noc. Znajdujemy w koncu kwatere w Bochotnicy. Na finiszu pogania nas jeszcze spod sklepu maly deszczyk. Generalnie podroz uszla nam na sucho. W porownaniu z dniem pierwszym to pogoda rewelacyjna :-)

UPDATE-y.


Link do pełnej galerii


Kolejny dzień rozpoczynamy od zdobycia Zawichostu i potwierdzenia się tamże. W kościele, oczywiście.


Potem długo nic aż do kościoła w Annopolu. Zdjęcie na tle zabytkowego drewnianego. Obok jest większy, murowany.


Drewniany w środku wygląda tak.


Widoczek na Wisłę w drodze do Piotrawina. Coś jakby na burzę się zanosi.


Kościół w Piotrawinie.


I nadciągające ołowiane chmurki. Ulewę przeczekujemy na plebanii.


A tu rośnie... PIWO :-]


Tu wtrząchamy solidny obiad. Nie chce się po nim jechać ale nie ma rady.


Jedziemy do Kazimierza Dolnego.


Gdzie znowu za późno się zjawiamy, by potwierdzić się w muzeum i musimy zadowolić się pieczątką zastępczą.


Chmurki cały dzień bardzo fotogeniczne.


Dzień w liczbach. Na finiszu ze sklepu na nocleg jeszcze nas lekki deszczyk pogonił.


Kategoria Kilkudniowe


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!