limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Bieszczady 2013 - dzien 7

Piątek, 3 maja 2013 | dodano: 03.05.2013

Akcja "Bieszczady" dobiega powoli konca. Dzis rozpoczelismy z Mackiem powrot. Przy okazji nastapila zmiana trasy. Powrot mial byc rozlozony na 3 dni. Jednak w trakcie smigania decydujemy sie na zrobienie powrotu na dwa razy jesli tylko pogoda dopisze. Powrot przebiega przez Komancze, Dukle, Nowy Zmigrod i Jaslo a konczy sie w Lubczy. Do Jasla pogoda marzenie: sloneczko, miejscami wiaterek. W Jasle przeczekujemy mala burze na przystanku. Kolejna stopuje nas w Ujezdzie. Czekamy dosc dlugo. W koncu sprawdzam prognoze i wychodzi na to, ze albo czekamy do 23:00, albo jedziemy w deszczu. Ze nam sie marzylo juz spanie, to ruszamy. Ostatnie 20km to mordega. Nie dosc, ze deszcz przemacza wszystko to jeszcze po drodze jakies dzikie i dlugie podjazdy. W koncu docieramy do celu. Okazuje sie, ze nocleg tym razem na stacji benzynowej ale w calkiem niezlej cenie jak za to co mamy do dyspozycji. Poza tym jest nam juz wszystko obojetne. Byle tylko zdjac mokre ciuchy, zjesc cos i spac. Przy dodawaniu wpisu urywa mi sie film. Odespawszy 2h koncze i snu ciag dalszy.

Link do pełnej galerii.


Tuż przed startem z Cisnej.


Żal wyjeżdżać.


Orzeł?


Cerkiew w Komańczy.


A za Panną skręt na Duklę i niezły zjazd :-)


Solidna wrzuta paliwa w Dukli.


Mały przystanek w celu pochłonięcia lodów.


W Jaśle czekamy aż burza sobie pójdzie.


Coś dla Łukasza.


Ta chmurka tak zasuwała, że aż strach było patrzeć. A potem była niezła ulewa.


Dystans nie powala ale końcówka była koszmarna. 20km w deszczu.




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!