Ustrzyki Gorne -> Stuposiany -> Kalnica -> Cisna. Po drodze niezliczone podjazdy i obledne zjazdy...">

limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Bieszczady 2013 - dzien 4

  • DST 97.00km
  • Teren 37.00km
  • Czas 06:40
  • VAVG 14.55km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 kwietnia 2013 | dodano: 30.04.2013

Akcja "Bieszczady" nabiera rumiencow. Przy dopisujacej pogodzie (22 st. i przypiekajace sloneczko) wykonalismy z Mackiem objazd na trasie Cisna -> Ustrzyki Gorne -> Stuposiany -> Kalnica -> Cisna. Po drodze niezliczone podjazdy i obledne zjazdy (niektore uwiecznione na foto). Widokow slowami nie ma co opisywac, bo to jak slepemu tlumaczyc jak wyglada kolor zielony. Trzeba po prostu zapakowac 4 litery na rower i przyturlac sie na miejsce, zwalczyc wzniesienia i wtedy sie doceni to, co oczom sie ukaze. Z atrakcji to moczenie koncowek dolnych w Sanie, focenie zmii zygzakowatej, zabek i inkszej fauny oraz budzacej sie ze snu zimowego flory.
Wykon planu nie do konca w 100% ale to ze wzgledu na fakt, ze Garmin chcial nas przepuscic zielonym szlakiem w strone Terki a po doswiadczeniach z Soliny obydwaj stwierdzilismy, ze ta opcja nie wchodzi w gre. Zamiast tego czarnym szlakiem kierujemy sie na Kalnice i dalej do Cisnej. Po drodze zrywam linke do przedniej przerzutki. Prowizoryczne zablokowanie mechanizmu z ustawieniem na druga tarcze i wykorzystujac zjazdy oraz dzikie mlynki przebywamy osatnie 6 km. Docieramy na miejsce po zachodzie slonca ale bez problemu udaje sie jeszcze dokonac zaopatrzenia w lokalne produkty plynne.
Plan na jutro ustalimy jutro po tym jak uda sie uruchomic przerzutke i bedzie wiadomo ile mamy czasu. Byc moze w gre wejdzie wertepowa przeprawa do Komanczy.
Na chwile obecna zabawa jest przednia. Wracamy zmachani, wiecznie z wilczym apetytem i usmiechem, ktory konczy sie za uszami.

Link do pełnej galerii.


W drodze do Ustrzyk Górnych przyuważamy miejsce, gdzie bobry przeprowadziły akcję melioracji.


Trafia się też i śnieg. Wyżej w górach też go trochę leżało jeszcze.


Takie zabytki jeszcze ciągle na drogach się trafiają.


Tak patrzyłem, jak ludzie w klapkach na połoniny się drapią i jakoś tak nie mogłem wyjść z podziwu nad rozmiarami ich głupoty.


Maciek śmigający po serpentynach.


Na połoninach tłoczno.


Podjazdy niezłe. I robi się też niezła lampa.


Tu wszamaliśmy obiadek - Ustrzyki Górne.


Pierwszy rzut oka na San z wysoka.


Z ekipą na quadach mijaliśmy się tego dnia kilkakrotnie.


Punkt widokowy na San.


Opalenizna kolarska :-)


Przepłoszyliśmy żmiję.


Widoczki w dolinie Sanu przepiękne.


Kolejny punkt widokowy na dolinę.


Przekraczamy San mostem i robimy powrót niebieskim i czarnym szlakiem do Kalnicy.


I start do kolejnego zjazdu.


I jeszcze podsumowanie dnia.


Kategoria Kilkudniowe


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!