Bieszczady 2013 - dzien 4
-
DST
97.00km
-
Teren
37.00km
-
Czas
06:40
-
VAVG
14.55km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Akcja "Bieszczady" nabiera rumiencow. Przy dopisujacej pogodzie (22 st. i przypiekajace sloneczko) wykonalismy z Mackiem objazd na trasie Cisna -> Ustrzyki Gorne -> Stuposiany -> Kalnica -> Cisna. Po drodze niezliczone podjazdy i obledne zjazdy (niektore uwiecznione na foto). Widokow slowami nie ma co opisywac, bo to jak slepemu tlumaczyc jak wyglada kolor zielony. Trzeba po prostu zapakowac 4 litery na rower i przyturlac sie na miejsce, zwalczyc wzniesienia i wtedy sie doceni to, co oczom sie ukaze. Z atrakcji to moczenie koncowek dolnych w Sanie, focenie zmii zygzakowatej, zabek i inkszej fauny oraz budzacej sie ze snu zimowego flory.
Wykon planu nie do konca w 100% ale to ze wzgledu na fakt, ze Garmin chcial nas przepuscic zielonym szlakiem w strone Terki a po doswiadczeniach z Soliny obydwaj stwierdzilismy, ze ta opcja nie wchodzi w gre. Zamiast tego czarnym szlakiem kierujemy sie na Kalnice i dalej do Cisnej. Po drodze zrywam linke do przedniej przerzutki. Prowizoryczne zablokowanie mechanizmu z ustawieniem na druga tarcze i wykorzystujac zjazdy oraz dzikie mlynki przebywamy osatnie 6 km. Docieramy na miejsce po zachodzie slonca ale bez problemu udaje sie jeszcze dokonac zaopatrzenia w lokalne produkty plynne.
Plan na jutro ustalimy jutro po tym jak uda sie uruchomic przerzutke i bedzie wiadomo ile mamy czasu. Byc moze w gre wejdzie wertepowa przeprawa do Komanczy.
Na chwile obecna zabawa jest przednia. Wracamy zmachani, wiecznie z wilczym apetytem i usmiechem, ktory konczy sie za uszami.
Link do pełnej galerii.
W drodze do Ustrzyk Górnych przyuważamy miejsce, gdzie bobry przeprowadziły akcję melioracji.
Trafia się też i śnieg. Wyżej w górach też go trochę leżało jeszcze.
Takie zabytki jeszcze ciągle na drogach się trafiają.
Tak patrzyłem, jak ludzie w klapkach na połoniny się drapią i jakoś tak nie mogłem wyjść z podziwu nad rozmiarami ich głupoty.
Maciek śmigający po serpentynach.
Na połoninach tłoczno.
Podjazdy niezłe. I robi się też niezła lampa.
Tu wszamaliśmy obiadek - Ustrzyki Górne.
Pierwszy rzut oka na San z wysoka.
Z ekipą na quadach mijaliśmy się tego dnia kilkakrotnie.
Punkt widokowy na San.
Opalenizna kolarska :-)
Przepłoszyliśmy żmiję.
Widoczki w dolinie Sanu przepiękne.
Kolejny punkt widokowy na dolinę.
Przekraczamy San mostem i robimy powrót niebieskim i czarnym szlakiem do Kalnicy.
I start do kolejnego zjazdu.
I jeszcze podsumowanie dnia.
Kategoria Kilkudniowe