limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

A w kasku jeździ się po to, że...

  • DST 110.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 07:13
  • VAVG 15.24km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 grudnia 2012 | dodano: 26.12.2012

Dziś bajka o tym, po co jeździ się na rowerze w kasku. Nim jednak dojdziemy do tego punktu to trzeba zacząć od tego, że na forum Gostbikers umówiłem się z Mariotruckiem na kółeczko w zarysach obejmujące Pogorię 4, Siewierz, Zawiercie, Myszków, Koziegłowy, Cynków, Pogoria 4. Trochę to potem inaczej wyszło ale nie był to plan jakiś super sztywny, raczej punkty wyznaczające mniej więcej kierunek. Umówiliśmy się na 8:30 obok budynku RZGW przy Pogorii 4.
Wyjechałem o 8:00 i na miejsca dotarłem w 20 minut. Pozostały czas do startu zajęły mi widoczki w postaci chmur, które też uwieczniłem kilkoma foto.
W międzyczasie nadciągnął Mario. Mówił, że nadział się po drodze na sakramencki lód. Ruszamy. Nie ujechaliśmy kilometra, kiedy to wykonuję konkretną glebę. Na prostej drodze nieco się rozpędziliśmy i wjechaliśmy na odcinek pokryty lodem. Lekki ruch kierownicą i leżę. Podczas upadku solidnie przydzwoniłem czerepem o asfalt. Zbieram się na nogi i czas na ocenę strat. Film mi się nie urwał czyli nie jest tragicznie. Zdejmuję kask. Pęknięty. Konkretnie. Gdyby nie skorupka to baniak miałbym nieźle obity. Do kompletu jeszcze niewielka dziura na rękawie kurtki i nieco pogięty prawy pedał. Mogło być gorzej.
Jedziemy dalej. Omijamy oblodzony kawałek trawą. Potem już ścieżka mokra i bez lodu. Jedziemy w stronę Siewierza ścieżką rowerową i potem odbijamy w stronę Zawiercia na zielony szlak. Głównie rozmoczony ale jest też i trochę lodu. W paru miejscach z buta by obejść rozlewiska i cieki wodne. Do samego Zawiercia nie dojeżdżamy. Lasami, szlakami kierujemy się w stronę Myszkowa. Po drodze zaliczam drugą glebę ale tym razem bez strat. Wjechałem w kałużę i w ostatniej chwili zdążyłem tylko zakomunikować coś w stylu: "O! Lód". Kółko przednie ujechało i znowu wykładka. Po tym, to już każdą większą kałużę traktowałem dość podejrzliwie czy nie ma jakiejś pułapki. Raz czy dwa coś tam było ale udało się przebyć bez problemów.
Jedziemy do Myszkowa. Gdzie się da to bocznymi drogami. Do samego Myszkowa wjeżdżamy szlakiem żółtym. Miasto przejeżdżamy czerwonym. Potem rzeźbienie wertepami i asfaltami w stronę Koziegłów. Do samych Koziegłów nie dojeżdżamy. Przez Koziegłówki jedziemy do Rzeniszowa i dalej do Cynkowa by terenem przebić się do Strąkowa i dalej do Mierzęcic, Targoszyc i Toporowic. Stamtąd do Dąbia, przez Chrobakowe pod szklarnie. Dalej przez Sarnów z małym postojem na tankowanie i dalej prosto do Będzina. Pod zamkiem robimy końcowe foto i Mario jedzie myć rowerek a ja przez Zamkowe i lasek grodziecki wracam do siebie.
95 km ciszy i spokoju w drodze. Ledwo się człowiek do miasta zbliżył a tu zaraz się na drodze chamy pojawiły. Jeżdżą mocno przeginając z prędkością. Wyprzedzają na ciągłych i przed przejściami dla pieszych. Trąbią bez opamiętania. Niektórym chyba na nerwy podziałały te święta. Choć trzeba też przyznać, że byli kulturalni kierowcy i to całkiem sporo. Niestety ci gorsi zawsze robią opinię ogółowi.
Co do dnia, to był na rowerowanie całkiem w porządku. Co prawda na starcie coś tam kapnęło ale było za to ciepło. +5 stopni. Potem nawet słoneczko wychodziło i wiaterek jakoś nie dawał się we znaki. Po południu pogoda nieco się pogorszyła. Nadciągnęły chmury i pojawił się chłodny wiatr, który momentami nieźle nas spowalniał. Generalnie jednak jak na grudzień było całkiem ok.
Fajnie się jechało z Mariuszem. Postoje tylko te niezbędne na pojenie, wciągnięcie ścieżki czekolady czy inne czynności techniczne (oraz moje gleby). Spontaniczna jazda z wybieranymi w locie drogami. Tempo w sam raz. Bardzo się cieszę, że udało nam się razem to kółeczko popełnić :-) I zleciał ten czas bardzo szybko.

Plan na jutro: zakupić nową skorupkę. Obecna dołączy do pierwszej ku pamięci i przestrodze.

Galeria z dziś




Chronologiczne to na początku było focenie chmurek nad Pogorią 4.


Potem nadciągnął Mariusz i ruszyliśmy po przywitaniu.


Potem wyszła mi kasacja kasku :-/


Kasacja odbyła się w takich oto okolicznościach przyrody przy prędkości gdzieś ciut ponad 20km/h.


Potem długo, długo jazda aż do tego miejsca, gdzie do kolekcji dołączyłem drugą glebę :-/


Takich miejsc po drodze jeszcze trochę było. Niektóre dało się przebyć na kołach. Tutaj to akurat żółty szlak do Myszkowa.


Podjeżdżamy do Kozichgłówek.


Sanktuarium w Kozichgłówkach. Niestety nie zapamiętałem czyje.


Już blisko domu. Podjazd pod Targoszyce.


Końcowa fota niedaleko zamku w Będzinie.


Podsumowanie trasy wg GPS-a


Kategoria Jednodniowe


komentarze
amiga
| 13:06 czwartek, 27 grudnia 2012 | linkuj Widzę, że drogi oblodzone podobnie...., sam się zdziwiłe, moja glebabyla zdecydowanie łagodniejsza.....
limit
| 12:07 czwartek, 27 grudnia 2012 | linkuj flash: Gdybym się na lód wybierał pewnie bym wziął opcję z kolcami. O ile bym się na walkę z lodem zdecydował w ogóle :-) Teraz taka nieszczęśliwa pogoda, że jest wszystko: lód, błoto, woda. Ciężko się ustawić na konkretne warunki.
avacs: Właśnie się zbieram i jadę szukać czegoś pasującego na mój obczaskany baniak :-)
avacs
| 11:17 czwartek, 27 grudnia 2012 | linkuj Czyli co? Nowy kask? Palą się na tobie. Pozdrawiam
flash
| 10:45 czwartek, 27 grudnia 2012 | linkuj Na takim lodzie przydają się opony z kolcami :)
kosma100
| 05:01 czwartek, 27 grudnia 2012 | linkuj Masakra :( Dobrze, że miałeś kask.
Mam nadzieję, że nie napotkam dzisiaj na mej trasie lodu.
Pozdrawiam!
limit
| 19:05 środa, 26 grudnia 2012 | linkuj Już doczytałem. Nie wyświetliło mi, że jest nowa wiadomość. Jednak wyszła. Trochę "dokręcana" ale nie aż tak bardzo na siłę :-)
Krzychu22
| 19:01 środa, 26 grudnia 2012 | linkuj Zobacz wiadomość.
limit
| 18:45 środa, 26 grudnia 2012 | linkuj Krzychu22: W czym się myliłeś? I szkoda, że Cię nie było z nami. Pewnie byś nam pomógł ominąć jeszcze kilka kawałków asfaltu.
Krzychu22
| 18:37 środa, 26 grudnia 2012 | linkuj Kur.. a jednak się myliłem szacun.
limit
| 18:07 środa, 26 grudnia 2012 | linkuj djk71: Muszę Cię rozczarować :-( Wiele to nie zmieni. Jeżdżę z ludźmi w okolicy i niektórzy wręcz twierdzą, że jak założą kask to się będą pewniej czuli i ostrzej jeździli więc wolą nie zakładać. Nie rozumiem tego. A od niejednego znajomego już słyszeli, że im się kask przydał i uchronił od, być może, poważnych obrażeń. Po prostu niektórzy mówią kaskom nie i już. Mam tylko nadzieję, że nie dotrze potem do mnie wiadomość, że gdyby miał kask... :-/
djk71
| 17:56 środa, 26 grudnia 2012 | linkuj Takie wpisy i zdjęcia powinny być przypięte na wszystkich forach i stronach rowerowych.
Dobrze, że Tobie nic się nie stało.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!