Rundka po kaski
-
DST
30.00km
-
Czas
01:35
-
VAVG
18.95km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się o 14. +5 na termometrze. Na początek czyszczenie rowerka po wczorajszym wypadzie z Mariuszem. Potem smarowanie. W trakcie pokapuje. Pod koniec się rozpędza. Rowerek chowam i idę wszamać obiadek. Robi się po 15:00 ale za to rozpogadza się choć wiatr ciągle obecny.
Na początek do Będzina, do serwisu rowerowego. Jak podejrzewałem, pozamykany na głucho. Bez kombinowania stawiam na pewniaka i jadę do Decathlonu w Sosnowcu. Tam nabywam dwa kaski.
Ten jako podstawowy.
Ten jako zapas.
Może trochę przesadzam ale w tym roku skasowałem już dwa. Teraz bez skorupki na głowie to mi się jakoś tak dziwnie jeździ.
Po udanym zakupie, w nowym kasku, jadę przez Dąbrowę Górniczą - Mydlice, do Będzina (Ksawera) i dalej koło targu. Stamtąd do Łagiszy, Sarnowa i do domu z małym stopem w sklepie.
Po drodze różne obrazki. Jak zwykle świry za kierownicą które myślą, że jak będą szybsi o 0,5 sekundy to wygrają dłuższe życie.
W Łagiszy ładnie prezentował się Księżyc na tle oświetlonej elektrowni. Próbowałem zdjęcia robić ale nie miałem statywu a z ręki czy prowizorycznej podpórki nie wyszło nic wartego uwagi.
Pod gimnazjum w Psarach mijam lawetę ze skasowanym Tico. Z przodu po prawej ma zmasakrowane dokumentnie. Można powiedzieć, szczęście w nieszczęściu.
Poza tym całkiem przyjemna jazda wieczorno-nocna pomimo zawiewającego wiatru i mokrych dróg. Zanosi się na to, że jak pogoda się sprawdzi, to jutro rano będzie zdradliwa szklaneczka.
Kategoria Inne
komentarze
Mam nawet swój ulubiony serwis, w którym o dziwo załoga nie grymasi, że rower umorusany, tylko z uśmiechem na ustach biorą i reperują :)