DP - jednak nie zdzierżyłem - OND
-
DST
42.00km
-
Czas
02:23
-
VAVG
17.62km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
No nie zdzierżyłem i już. Po wczorajszej prawie "pięćdziesiątce" stwierdziłem, że nawet jakby było -10 (a było na starcie tylko -6), to te 16 km spokojnie dam radę dojechać. Więc się zebrałem i pojechałem. Drogi częściowo zaśnieżone, częściowo chlapa jednak dość bezpieczne jeśli chodzi o "śliskość". Czas podróży niestety wyciągnięty i to znacznie - ponad 10 min.
Na Lenartowicza przyuważa mnie Jacek. Szybkie "cześć" w locie.
Po pracy na początek do centrum ubezpieczeniowego załatwić polisę na Meridę. Tym razem zdążyłem i sprawę załatwiłem. Samo OC i NNW. Gdyby w Casco była opcja ubezpieczenia też od kradzieży to bym się zdecydował a tak, to trochę szkoda kasy. Do ubezpieczyciela tą samą drogą co jazda do pracy więc jeden odcinek już 2x dziś przekręciłem. A przyszło i trzeci raz bo tym razem wracałem się tą samą drogą do świateł na Środuli by przeskoczyć pod "Ąszą" i dalej do Decathlonu przepuścić trochę para-pieniędzy i bon rabatowo-lojalnościowy do tegoż sklepu. Po jakiejś godzinie błądzenia między regałami uzupełniłem się o 3 komplet ciuchów do jazdy zimą (kurtka, spodnie, czapka, 2 polarowe bluzy i opaski odblaskowe). Stamtąd nie całkiem prosto, bo przez Łagiszę i Sarnów, do domu. Jakieś takie wrażenie miałem, że się hm... ociepliło. Drogi cały czas mokre a jam się nawet nieco, tfu... cholera... przegrzał. Aż sam nie mogę uwierzyć, że to piszę ale to fakt. Na dojeździe do domu cosik zaczęło posypywać czyli coś jakby się sprawdzała prognoza. Jeśli się utrzyma jak na wykresach stoi, to jutro, jeśli się zdecyduję jechać rowerkiem, będzie ciężka walka z zaspami.
Ogólnie warto dziś było na rowerek wybyć.
Co nie zmienia faktu, że zimy dalej nie lubię.
Kategoria Praca
komentarze