limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOSND

Wtorek, 6 listopada 2012 | dodano: 06.11.2012

+5 na starcie. Jazda sprawiała wrażenie opornej: co trochę gdzieś chłodem zawiewało, kolano lewe miało jakieś "ale", tu i tam coś się buntowało (w sensie mięśni). Chyba sobotni atak i niedzielna gleba dają o sobie trochę znać. Tym bardziej zdziwiło mnie na miejscu to, że czas przejazdu 41 min. Wydawało mi się, że będzie grubo powyżej 45.
Dziś zakładam nowe kółeczko do Błękitnego Rumaka a obecne zostaje w serwisie do regeneracji. I chyba pójdą do wymiany klocki w przednim hamulcu bo już coraz bardziej trzeba klamkę ściągnąć. Jak tak patrzę, to mają już ponad 9k km. Tylne padły jakiś czas temu w Beskidzie Niskim.

Po pracy na początek do Dąbrowy Górniczej wyszarpać z bankomatu kasę na nowe kółko. Potem do Będzina (przez Koszelew, wzdłuż Przemszy i koło Teatru Dzieci Zagłębia) do serwisu. Tam zostawiam stare tylne koło do regeneracji (uzupełnienie szprychy i "rewitalizacja" piasty) i zakładam nowiutkie, jeszcze ociekające czystością (230 zetów). Czynię też zdjęcie, które oddaje kontrast nowego elementu na tle całokształtu Błękitnego Rumaka noszącego na sobie jeszcze ślady harców wokół Krzeszowic i Rudawy.
W międzyczasie zdążyło się zrobić ciemno ale to nie powód by wracać. Trzeba objechać nowe koło, żeby się dobrze kręciło. Ruszam na Syberkę, potem obok M1 do Czeladzi. Stamtąd klinkierkiem do Grodźca i dalej przez Wojkowice do Psar. Na odcinku z Grodźca do Wojkowic zaczęło padać - deszcz ze śniegiem. Nie jakoś tragicznie mocno ale zauważalnie w połączeniu z zachodnim wiatrem, który również musiałem zwalczyć. U siebie na wiosce jeszcze zawijam do Lewiatana. Ostatni kilometr do domu był chyba najgorszy. Mokre ciuchy kontra zachodni wmordewind sprawiają, że momentalnie marznę. Na szczęście chwilę potem jestem już w domu.



Foto rowerka z nowym kołem zrobiłem jeszcze w serwisie bo szanse, że takie ładne i nowe dojedzie do domu były praktycznie zerowe. I się nie pomyliłem. Deszczyk już zdążył sprawić, że jest uflejane. Plus deszczyku jest taki, że reszta rowerka stała się nieco mniej uflejana. Ale tylko nieco.


Kategoria Praca, Serwis


komentarze
limit
| 20:17 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj amiga: Już nie jest :-) Zdjęcie jeszcze z serwisu. Do domu dojechałem już na utytłanym :-]
amiga
| 20:12 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj Musisz trochę ubrudzić to koło, jakieś takie czyste ;P
limit
| 19:41 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj Piasta: Shimano FH-RM65.
Obręcz: Pro M-30 Challenger
Do tego dętka, opaska, tarcza, opona.
Doms
| 19:09 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj Pewnie, że nie ma z tym problemu - nawet lepiej gdyż możesz je założyć też do srebrnej strzały jeśli tylko będziesz miał na to ochotę. Swoją drogą to 230 zeta to całkiem sporo jak za jedno koło. Jaka to obręcz i piasta? Tak wiem...wiem, że ty na to nie zwracasz uwagi:D byle by działało - przeczytaj tylko co tam jest napisane.
limit
| 18:53 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj :-D Jak się przyglądałem w serwisie to mi się jakaś taka dziwna wydawała trochę ale się tym nie przejąłem bo cieszyło mnie tylko jedno, że będzie nowe, sprawne kółeczko, które nie chrzęści, nie brzdęka i nie jęczy w czasie jazdy. Teraz, jak mi zwróciłeś uwagę, to już wiem, czemu mi się takie dziwne wydawało :-] Nie było to celowe. Ale w sumie niczemu to chyba nie przeszkadza. Jechało się w każdym bądź razie bardzo fajnie.
Doms
| 18:13 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj Celowo kupiłeś obręcz pod v-brake czy nawet o tym nie wiesz? :D
limit
| 10:22 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj Racja. Przykład: to co Kosma miała ostatnio z tym dziadkiem z Katowic.
amiga
| 10:18 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj Dla nas to jest normalne :)
Z drugiej strony Ci niektórzy robiący samochodem mniej km są niebezlieczni na drogach... tragedia jak taki ktoś przejeżdżający 2000km rocznie samochodem do kościała i Tesko nagle wyjedzie na trasę, śmierć w oczach...
limit
| 10:15 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj lukasz78: Sypią się, bo są używane więc teoretycznie jest wszystko ok :-]
amiga: Właśnie czytałem, że się serwisujesz. Jeździsz czymkolwiek, to wydajesz: a to na benzynę, a to na naprawy, a to na ubezpieczenie. Takie życie. Im więcej km tym więcej wydatków. Mnie już w pracy mówią, że na rowerze robię więcej km niż niektórzy samochodem :-)
amiga
| 10:11 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj Niestety uszkodzenie/stłuczenie stawu dłuuugo się leczy... jak grzmotnąłem miesiąc temu w Zabrzu to dzisiaj jeszcze mam problem z nadgarstkiem, ale jak to mówią, do wesela się zagoi. A co do roweu to jest to kolejny worek bez dna, zawsze jest coś do zrobienia, naprawienia itd. Mój dzisiaj z tego powodu wylądował w serwisie.
lukasz78
| 09:31 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj Sypią się nasze rowery,.mój też trochę szwankuje :)
limit
| 07:59 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj Przez awarie z tyłu miałem trochę przestojów. Teraz jak jedno się sypnie, to szybka przekładka kasety i uszkodzone do serwisu a na sprawnym jeżdżę dalej. A pierwsze, to od nowości, padło tak konkretnie, że nie było już czego naprawiać.
gizmo201
| 06:42 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj Zaś nowe kółko, Ty to szybko niszczysz te rzeczy
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!