Nad Morze - Dzień 09
-
DST
57.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:10
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dzień jakiś taki do kitu wyszedł.
Rano śniadanie, pranie, próba upchania zdjęć do sieci (nieudana bo Blueconnect przełączył się z HSPA w EDGE) i tak czas poleciał, że pojechaliśmy dopiero po 13:00.
Chcieliśmy dotrzeć na Hel. Od Jastrzębiej Góry do Władysławowa poboczem drogi i drogą na zmianę. Ruch niemożebny.
Potem od Władysławowa miała być ścieżka rowerowa. I była. Tylko ruch na niej taki sam jak na drodze. I do tego sporo piechoty. Pierwsze 10 km to istny slalom i wyprzedzanie bo wszystko turla się w spacerowym tempie. Potem zrobiło się luźniej ale jazda dalej szła opornie. Wiatr właściwie nie wiem z jakiego kierunku ale generalnie przeszkadzający. Nogi nierozgrzane średnio podawały. Dopiero ostatnie 15 km polecieliśmy asfaltem z normalną przelotową prędkością powyżej 30 km/h.
Półwysep helski to niby taki wąski pasek na mapie ale w rzeczywistości to tam całkiem sporo ludzie nastawiali.
Poza miejscowościami typowo turystycznymi pochowane są w lesie np. bunkry. I to sporo. A niektóre odrestaurowane, z ekspozycjami. Do jednego weszliśmy z Marcinem obydwaj. Do drugiego wszedłem sam a Marcin studiował przewodnik pod kątem tego, czego nie zobaczymy bo czasu mikro.
Po bunkrach pojechaliśmy do samego Helu. I zrobiła się 17:30. Cały półwysep to 35 km + jakieś 8 km z Władysławowa do naszej kwatery. Gdyby to wracać rowerkiem to byśmy znowu po ciemku wrócili. A na dodatek jeszcze zaczęła się pogoda nieco rozsypywać. Na szybko wchodzimy do Fokarium, kilka zdjęć i sprint na dworzec. Wpadamy w ostatniej chwili na peron i pakujemy się w pociąg. I tak przejazd zajął prawie godzinę ale dzięki temu udało się przed większym deszczem przebyć odcinek z Władysławowa do Jastrzębiej Góry. Docieramy około 19:30 kiedy zaczyna coraz bardziej pokapywać.
Dzięki naszemu Gospodarzowi wywieszone rano pranie ocalało przed zamoknięciem.
Link do pełnej galerii
Kategoria Kilkudniowe
komentarze