limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Nad Morze - Dzień 07

Piątek, 3 sierpnia 2012 | dodano: 04.08.2012

Dziś dzień bogaty.
Start miał być o 8:00 ale tradycyjnie wyszła obsuwa i start uruchomił się po 9:00. Na początek kierunek Tuchola.
Dziś tylko asfaltami bo i tak mamy tyły czasowe. Mieliśmy być we Władysławowie dziś a będziemy jutro.
W Tucholi spotykamy dwóch rowerzystów z Orzesza (Roberta i Maćka o ile nie przekręciłem imion - jeśli tak, to przepraszam). Jadą do trójmiasta. Robią konkretne dystanse po 150 km a nocują głównie pod namiotem. Po drodze do Czerska mieliśmy okazję się razem potoczyć, posiedzieć na przystanku w trakcie burzy i dalej dojechać do Czerska.
Chłopaki pojechali dalej a my z Marcinem uderzyliśmy na rynek (o ile to był rynek) skonsumować obiad. Kiedy składaliśmy zamówienie zaczęło padać. Przesiedzieliśmy łącznie w Czersku jakieś półtorej godziny zanim dało się jechać. Plan jest taki, że nie ma planu. Jedziemy ile się da i robimy postój jak się zrobi znowu wrednie.
Raz nawet jesteśmy o krok od zadołowania się na noc w kwatery ale długo nie mogłem w okolicy znaleźć noclegu a deszcze przez ten czas wziął i przestał padać. Ruszyliśmy. I tak nam się koła toczyły, że wylądowaliśmy w końcu w Kościerzynie. Rundka po rynku, zakupy i na nocleg. Padam jak ścięty. Niższa temperatura, dystans i tempo dają o sobie znać.
Teren tu mają jak w górach. Zjazdy, podjazdy i tak na okrętkę. Gdyby nie to, że nam się spieszyło a ja byłem dodatkowo mocno hm... zirytowany obsuwą i zachowaniem pogody, to byśmy wolniej jechali a tak to bywało, że pod górkę cisnęliśmy ponad 30 km/h. Jutro dystans skromniejszy do pokonania a zarazem cel do osiągnięcia.

Zdjęcia na razie muszą poczekać, bo internet z gwizdka dalej podły.



I uzupełnienie o zdjęcia.





Link do pełnej galerii


Kategoria Kilkudniowe


komentarze
amiga
| 09:01 poniedziałek, 6 sierpnia 2012 | linkuj Jeszzce chwila i już na miejscu
limit
| 19:43 sobota, 4 sierpnia 2012 | linkuj nekor: Dziś w końcu lepszy net więc pocisnę zdjęcia i podlinkuję.
bestiaheniu: My też o takiej z Marcinem myśleliśmy a potem od myślenia przeszliśmy do czynu. Tak na dobrą sprawę, to wystarczy wsiąść i jechać. I nieważne, czy zrobisz dziennie 50 km czy 150. Ważne, że jedziesz, zwiedzasz i podziwiasz. Co zobaczysz to Twoje. Zdjęcia służą potem tylko odświeżeniu wspomnień.
bestiaheniu
| 12:35 sobota, 4 sierpnia 2012 | linkuj Zawsze mi się marzyła taka wycieczka :) Pozdrawiam i powodzenia!
nekor
| 07:45 sobota, 4 sierpnia 2012 | linkuj Super opisy.... Pozdro...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!