Uderzenie BS na Starganiec
-
DST
80.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:47
-
VAVG
21.15km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś impreza wywołana przez Amigę a z czyjego ewentualnego innego podburzenia, to już On sam zezna :-)
Jakoś tak w ciągu dnia dzwonię jeszcze do Edyty z info o tym wydarzeniu oraz wysyłam esa do Joanny.
A potem szorowanie rowerka (zupełnie jak nie ja), pakowanie i start na spotkanie. Miałem lecieć prosto do Katowic ale w końcu zawinąłem do Sosnowca pod PTTK ale już spóźniony i grupę ścigałem aż do samych Katowic. Dogoniłem skład tuż przed teatrem.
Tam czekał na nas Rysiek, który był naszym przewodnikiem na Starganiec. Tempem zmiennym, zahaczając tu i tam o punkty o charakterze działalności handlowej, docieramy do celu, gdzie zastajemy Amigę. Podprowadza nas na miejsce zbiórki i sam jedzie szukać Tomka i Moniki, którzy gdzieś tam po drodze się zamotali. A tu zaczyna przybywać powoli BS-owych i nie tylko znajomych aż robi się całkiem spora gromadka.
Zostaje odpalone ognisko. Focenie. Opowieści i żarty. Czas szybko i miło leci.
W międzyczasie Kysu, Krzychu22, gozdi89 i avacs wyruszają po ciąg dalszy zaopatrzenia. Przy powrocie Rysiek zalicza wypadek. Z opowieści wynika, że efektowny. Ale z kondycji i wyglądu wychodzi na to, że może brać udział w kolejnych takich zdarzeniach. Straty ponosi tylko w pewnym napoju gazowanym i skórze zdartej tu i tam na nodze.
Kiedy robi się ciemno a komary zaczynają ucztować na nas ze zdwojoną energią, ruszamy w drogę powrotną. Do ławeczek na Ochojcu prowadzi nas Amiga. Nie mam pojęcia którędy jechaliśmy bo chyba tam nigdy nie byłem, a jeśli nawet tak, to za dnia, raz i też bym nic nie kojarzył z tych miejsc.
Na Ochojcu żegnamy się z Dariuszem i jedziemy już znaną drogą w stronę Janiny. Potem dalej do Mysłowic, gdzie robimy wjazd do Żabki a potem żegnamy się z Kysu, który jest już prawie w domu.
Dalej w składzie: Edyta, Monika, Tomek, Krzysiek, Marcin i ja gnamy razem aż do Niwki. Tu znów się dzielimy. Monika z Tomkiem, Krzyskiem i Marcinem jadą w swoją stronę a Edyta i ja skręcamy w stronę Pogoni. Szybko i sprawnie docieramy do celu. Żegnam się z Edytą i gnam do siebie w nadziei, że zdążę jeszcze dzisiaj. Niestety nie udaje się. W domu jestem 0:05 a wracałem i tak najkrótszą drogą przez Będzin i Gródków.
W domu wszystko woła jeść: kot, telefon, GPS, ja...
Najazd uzależnionych od BS na Starganiec udał się rewelacyjnie. Ja lekko w główkę trzaśnięty po wypadku ale coś mi się tak majaczy, że padła propozycja o uczynienia tego zjazdu cyklicznym. Zobaczymy jak to się w praniu ułoży.
W każdym bądź razie fajnie było się zjechać i spotkać. Atrakcje niby we własnym zakresie ale to chyba najlepsza forma, bo każdy dostaje co chce.
Zdjęcie "zlecianych" na Starganiec autorstwa Amigi.
Kategoria Inne
komentarze