limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Eskorta do Tych

  • DST 113.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 18.83km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 czerwca 2012 | dodano: 29.06.2012

Dzisiejszy dzień rowerowy sprowokowany przez Tomka. Zaproponował udział w eskorcie Moniki do Tych(ów).
W opcji była jeszcze Masa Krytyczna w Katowicach ale Tychy wydały się bardziej ambitne dystansowo i terenowo. I najważniejsze: pierwsza okazja pojeździć znowu z Tomkiem. Bodajże jego trzeci czy czwarty dzień na rowerze po dość długiej, przymusowej przerwie.
Wykonanie wyglądało tak:
Gdzieś koło 14:30 startuję od siebie do Katowic. Przy Spodku odbieram telefon od Moniki, która nakierowuje mnie na miejsce, w którym mamy się spotkać. Zaprzęgam Garmina do roboty i trafiam bezbłędnie. Chwilę po 16:00 rozpoczynamy jazdę we dwójkę na spotkanie z Tomkiem. Znajdujemy go rozłożonego w słońcu na ławeczce na Ochojcu. Powitania i Tomek mówi, że przyjadą jeszcze Krzyśki to jest: Kysu i Krzychu22. Ale to za chwilę więc mamy czas pokręcić do sklepu po małe zaopatrzenie i wrócić na ławeczkę.
Przyjeżdżają Krzyśki. Znów powitania. Konsumpcja i w końcu ruszamy do celu czyli odeskortować Monikę do Tych(ów).
Droga głównie lasami częściowo już mi znanymi ale i tak dobrze, że chłopaki prowadzą. Krzyśki na swoich full-ach niemal cały czas w przedzie ciągną nas równym tempem. Mam wrażenie, że w tym kierunku deczko nas oszczędzali.
Docieramy na miejsce po 19:00 i zostawiamy Monikę u Ewy a my wracamy. Na początek zahaczając o Tesco (futrunek i pojenie) i udajemy się w poszukiwaniu miejsca zdatnego do konsumpcji. Znajdujemy takie niedaleko fontanny. Tam nam schodzi do 20:00.
Ruszamy trasą niemal taką samą jak przyjechaliśmy do Tych(ów). Początkowo jedzie się całkiem ok ale kiedy zaczyna się ściemniać, zaczynam robić za kotwice.
Chłopaki na full-ach po dziurach lecą bez problemu, Tomek ma amorek z przodu więc też specjalnie się nie oszczędza. Ja niestety muszę wybierać wszystkie dziury łapami bo Srebrna Strzała to pełny "sztywniak" a co za tym idzie, muszę sporo wolniej jechać. Poza tym chłopaki przyciskają nieźle pod górki i tu im co trochę odpadam. Maję przeze mnie kilka okazji na postój.
Po drodze obskakujemy jakąś hałdę. Wracamy przez Janinę. W Mysłowicach, po tradycyjnych już pogaduchach okołorowerowych, żegnamy się z Krzyśkiem i we trzech uderzamy na Niwkę gdzie Krzysiek straszy szosowca wsiadając mu na koło i lecąc ze 40km/h albo i lepiej. W każdym razie zniknęli mi z oczu błyskawicznie. Tomek poleciał za nimi. Spotykam się z nimi dopiero za jakiś kawałek. Ciśniemy dalej na Klimontów. Po drodze znowu odpadam od chłopaków. Po Tomku jakoś nie widać, że miał przerwę w jeżdżeniu. Włącza młynki i ciśnie jak zwykle. A Krzysiek z nim.
Pod komendą na Klimontowie żegnamy się z Krzyśkiem (po pogaduchach oczywiście), który uderza już do domu a ja z Tomkiem jadę pod Plac Papieski. Żegnamy się wykonawszy kilka telefonów przed tym. Jadę na Stary Będzin, obok Zamku i przed Łagiszą skręcam na Gródków. Bez kombinowania, najszybciej jak tylko daję radę, ciągnę do domu. Po drodze dzień przeskakuje na sobotę, 30 czerwca. Czyli już dziś z Nekorem do Wisły lub Ustronia. Okaże się w praniu.

Monika, Tomek, Krzysiek i Krzysiek: dzięki za wspólne kręcenie. Żeście mnie dziś chłopaki przeciorali po terenie koncertowo.


Spotkanie na Ochojcu.


W drodze do Tychów.


Szamanko przy fontannie w Tychach.




Jedno nocne na szybko.


Kategoria Inne


komentarze
limit
| 17:31 poniedziałek, 2 lipca 2012 | linkuj :-D No za ten to już pewnie zdążyłeś po łbie zebrać :-p A następnym razem ustalimy wersję do publikacji.
t0mas82
| 21:38 niedziela, 1 lipca 2012 | linkuj Następnym razem podeślij wpis do moderacji. Żartuje oczywiście :)
limit
| 20:33 sobota, 30 czerwca 2012 | linkuj Ups... czyżbym kogoś wsypał? ;-)
kosma100
| 12:10 sobota, 30 czerwca 2012 | linkuj Dzięki za wspólny wypad :-)
Hmmm... Tomek miał się oszczędzać i jeździć ostrożnie... a tu czytam takie horrory ;-)
;p
Do następnego!
Krzychu22
| 08:17 sobota, 30 czerwca 2012 | linkuj Też dzięki za super wypad, Wczoraj był dobry dzień łyda zapodawała, a dziś jakoś specjalnie tego nie czuje. Trzeba będzie częściej robić takie wycieczki.
t0mas82
| 05:43 sobota, 30 czerwca 2012 | linkuj Ja również dziękuje za wspólny wypad :) Jak zwykle przesadziłeś z tymi prędkościami terenowymi, jechałem na maksa zachowawczo aby się nie uszkodzić i ponownie nie wylądować w ortezie. Co prawda było też sporo bezpiecznych odcinków leśnych "szutrowych autostrad" gdzie specjalnie nie zwalniałem :)
Pozdrawiam!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!