limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Reklama dzwignią wszystkiego - Ogrodzieniec

  • DST 174.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 10:25
  • VAVG 16.70km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano: 24.06.2012

Dla odmiany na początek mapka.


A to co na mapce tylko jest kreską to w rzeczywistości zapis bardzo barwnego dnia.
Zaczęło się u mnie spóźnionym o 15 min. startem. Miałem dostać się do Sosnowca pod fontannę na start wycieczki współorganizowanej przez nasz klub. Przez Wojkowice, Czeladź i Milowice docieram na czas. Okazuje się, że będzie lekka obsuwa bo jeszcze nie wszyscy dotarli a było już około 20 osób. Kiedy wreszcie są wszyscy ruszamy do Będzina pod Zamek na spotkanie ze współorganizaotorami i wiodącymi dzisiejszy wyjazd Ghostbikersami. Na miejscu czeka już grupa i to sporo liczniejsza niż ta z Sosnowca. Tradycyjne focenie i ruszamy.
Po drodze mniejsze lub większe przerwy dla zbicia grupy w bardziej zwartą kolumnę, a później również na sprawy techniczne (głównie kapcie ale były też sprawy z linką od przerzutek i sztycą, która zmusiła Olka z Ghostów do zakończenia jazdy - szkoda) i uzupełnianie zarówno płynów jak i kalorii. Wypadły one m. in. na Zielonej, w Wojkowicach Kościelnych, przy OSP w Tucznawie, w Ogrodzieńcu przy Biedronce i potem na Podzamczu. Dalej była ferma strusi jeszcze - tym razem bez kosztowania ale za to z krótką opowieścią o strusiach wygłoszoną przez właściciela fermy.
Od fermy Ghostbikers prowadzą większą część grupy na powrót w nasze okolice.
Natomiast my, czyli grupa wędrowna w składzie: Edyta, Joanna, Pan Rysiek, Paweł, Rysiek, Marcin i ja, wyruszamy na początek do Pilicy gdzie focimy przy ruinach zamku a potem objadamy się Giga pizzami. Dalej kierujemy się na zamek w Smoleniu gdzie znów focimy. Kolejny punkt na trasie to Bydlin i stamtąd już powrót do Dąbrowy Górniczej. Zanim jednak udało się wrócić to było jeżdżenie po szlakach pieszych i rowerowych (czerwony, czarny, niebieski). Była moja nie-gleba. Było źródełko. PIT-STOP na smarowanie łańcuchów. Mnóstwo rozmów i jeszcze więcej jazdy.
Koleżanki Edyta i Joanna bez problemów radziły sobie w naprawdę momentami ciężkim terenie. Jechaliśmy zwartą grupą i tylko czasem na zjazdach pozwalaliśmy sobie na rozpasanie i rozciągnięcie naszego minipeletonu.
Wszystkiego nawet nie jestem sobie w stanie poukładać po kolei co się działo, bo działo się bardzo dużo a dzień rowerowy zakończyłem praktycznie dopiero po północy - ślad na mapce urywa się przed Łagiszą czyli tam musiałem dotrzeć nim wybiła północ. Pozostały do domu dystans odbyłem już formalnie dnia następnego.
Nasze odłączenie od grupy było po części spowodowane tym, że w planach mieliśmy pojeździć cały dzień a po części tym, by dać odczuć koleżankom jak często wyglądają nasze klubowe wycieczki tzn. kończy się niezłymi objazdami, po nocy, na obcym terenie i przy dobrej zabawie. Mam wrażenie, że chyba taka forma wędrowania znalazła ich uznanie choć trzeba przyznać, że może nieco przegięliśmy z dystansem i czasem - w końcu to niedziela i trzeba dnia następnego uruchomić się do pracy.
Niemniej dziękuję wszystkim, z którymi była dziś okazja pojeździć. Fajnie się ten czas z Wami spędzało i mam nadzieję, że będą okazje to powtarzać.


Grupa startująca z Sosnowca.


Zdjęcie przy Zamku w Będzinie. To już większość składu wyjazdu.


A za Tucznawą się zaczęła czarna seria kapciowa.


Oberwało się też "ostrzakowi" i to nie raz.


Padła sztyca u Olka :-/


Ale pod zamek na Podzamczu dotarła całkiem liczna grupa.


A tu straszymy strusie.


Nasz najazd wystraszył panią struś i składanie jaja jej się zatrzymało ;-)


Właściciel fermy opowiedział nam trochę o swoich podopiecznych.


A potem już grupa wędrowna zaczęła przebijać się do Pilicy.


Podjazd do ruin zamku w Pilicy zrobiliśmy czerwonym szlakiem.


Wędrówka szlakami pieszymi i rowerowymi wyglądała m. in. tak.


W ruinach zamku Smoleń.


Chwila zadumy nad dalszą trasą.


Jeszcze jedne ruiny ale wyleciało mi z pamięci jak to miejsce się nazywa.


A potem długa przerwa w foceniu i ostatnia fotka wspólna w Dąbrowie Górniczej.

Potem jeszcze odprowadzanie koleżanek bezpiecznie pod drzwi. Rysiek leci do siebie do Katowic - trzeba dodać, że w expresowym tempie. Pan Rysiek z Dąbrowy jedzie już prosto na Zagórze. Marcin, Paweł i ja odprowadzamy Edytę na Pogoń gdzie żegnamy się też z Pawłem i we trójkę jedziemy do centrum Sosnowca, gdzie eskortujemy Joannę pod drzwi i się z nią żegnamy. Potem we dwóch jedziemy w stronę Zagórza. Marcin naprowadza mnie na hutę Buczek i się żegnamy. A ja już potem drę prosto do domu przez Pogoń, nerkę w Będzinie, w Łagiszy skręcam na Gródków. Koło przejazdu kolejowego w Gródkowie coś tam kapnęło więc 3-7 i w ekspresowym tempie jestem w domu. Wpis, mapka, wszamać coś i spać.

I jeszcze link do pełnej galerii


Kategoria Inne


komentarze
gozdi89
| 19:27 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj Adam: nasza indywidualna wycieczka była w sobotę, a że w niedziele była dokładka to przynajmniej mogłem sprawdzić wydajność swojego organizmu przy dłuższych trasach dzień po dniu. Po za tym większość wycieczek organizowanych przez naszą CYKLOZę jest w sobotę. :D

Damian: Zgadza się to ruiny Zamku w Bydlinie. Ja tam na wakacje do hoteliku w Bydlinie przez 4 lata jeździłem i zawsze tam było zarośnięte, a wczoraj szok: otynkowane, wyczyszczone i nawet schody zrobili.
limit
| 16:24 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj Marcin: Jednak nasze wycieczki trzeba robić w sobotę żeby była ta niedziela na odreagowanie i odespanie. Dziś jestem totalna dętka.
Damian: To by się chyba zgadzało bo w tamtą stronę uderzaliśmy. Tyle, że już powoli zmęczenie dawało się we znaki i czasem przyswajanie informacji się wyłączało :-) Dzięki za upewnienie.
Wojtek: Żaden problem. Po to jedziemy w grupie żeby poza świetną zabawą również sobie pomagać. Żeby każdy czuł się bezpiecznie w czasie takiej wycieczki i dołączał, w miarę możliwości, do następnych.
Wojtek74
| 15:08 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj Adam, dziękuję za pomoc przy wymianie dętki pod zamkiem.
Wycieczka do Ogrodzienca była bardzo udana :).
Pozdrawiam
Doms
| 13:04 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj No nieźle - szkoda, że czas i siły nie pozwoliły mi na całodniowy wypad z wami.Ruiny na zdjęciu to Bydlin (jak je ostatnio widziałem to były wewnątrz i na zewnątrz obrośnięte drzewami i krzewami, nie otynkowane i przede wszystkim w lepszym stanie - widać, że nie dawno musiała się część ściany zawalić).
gozdi89
| 11:21 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj jak całodniowa to całodniowa, ubaw po pachy, szok w oczach na widok giga pizzy (x 2), trzeba było nasze członkinie poprosić o drobną pomoc - 5 chłopa nie było w stanie sprostać temu wyzwaniu, barwne krajobrazy, zamki, wszystko to co krajoznawcza cykloza lubi najbardziej. Jak ktoś lubi tak jak my aktywnie spędzać czas na rowerze, zapraszamy w nasze szeregi. Prezesunio z Limitem, zadbają o to by was nie zawieść.
olo81
| 09:45 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj uczestnicy dopisali :) widzę że wy sporo dołożyliście drogi :x
lukasz78
| 08:49 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj Elegancki dystansik, zazdroszczę! Ja niestety w ten weekend nie wyrwałem się poza Warszawę.
amiga
| 07:57 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj Ładny kawałek drogi
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!