limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Polisa, Optyk, PTTK i gdzieśmy to nie byli

  • DST 61.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:35
  • VAVG 17.02km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 czerwca 2012 | dodano: 22.06.2012

Na razie wpis bezkilometrażowy bo jeszcze nie wyruszyłem z domu ale sprawa rowerka się nieco wyklarowała.
Po oględzinach wygląda to tak, że koło nieźle zjajcowane - bez centrownicy nie da rady a może nawet skończy się na wymianie koła. Pogięty lekko bagażnik z lewej strony. I, co mnie bardzo zdziwiło, pogięty wózek przedniej przerzutki. Lekko otarte siodełko do kompletu.
Zgłosiłem szkodę do PZU z Casco roweru przy polisie "Bezpieczny Rowerzysta". We wtorek spotkanie z rzeczoznawcą i rowerek do serwisu. Czyli przynajmniej to mnie nie szarpnie.

Teraz część wybitnie rowerowa.

Wybywam z domu po 15:00. Pierwszy cel: optyk. Chciałem sobie zamówić nowe okulary ale tu czegoś nie ma, tam coś zepsute i jeszcze raz w poniedziałek będę musiał jechać. Ale za to w poniedziałek jakieś promocje ruszają więc może i dobrze się poskładało.
Po drodze spotykam kolegę z pracy, tego co sobie nogę był uszkodził na siatce. Odprowadzam go pod Dworzec Kolejowy i dalej uderzam w stronę siedziby PTTK w Sosnowcu. Na miejscu jestem kilka minut przed 16:30. Już mnie chyba zdążyli obgadać bo na wejściu padło coś "o wilku mowa" :-p
1,5h minęło błyskawicznie na sprawach klubowych. Po spotkaniu objazd. Trochę dla własnej potrzeby a trochę dla zareklamowania klubu przyszłej, mamy taką nadzieję, klubowiczce Edycie.
Wyruszamy w piątkę: Edyta, Paweł, Marcin (Prezes), Marcin i ja. Prowadzi Prezes i Paweł. Do Czeladzi różnymi zawijasami, fajnymi zawijasami, zawijasami, którymi jeszcze nie jechałem. W Czeladzi żegnamy się z Pawłem i jedziemy dalej w czwórkę do M1, przez Syberkę i wzdłuż wałów Czarnej Przemszy na Zieloną i pod molo. Tam spotykamy Damiana. Jest już po czterdziestokilometrowym objeździe. Chwilę potem dołącza do nas kolejny klubowicz z Cyklozy, Pan Rysiek. Potem do konwersującej grupki dołącza jeszcze Piotr na szosie i Dawid na ostrzaku. Jest wesoło. Czas jednak się rozjechać i grupy się przeformowują. Piotr z Dawidem chyba dalej poszli robić kółeczka. Marcin z Damianem odbijają na Sosnowiec a my: Edyta, Pan Rysiek, Marcin i ja jedziemy pobłąkać się jeszcze po okolicznych wertepkach.
Na Zieloną, przez mostek na Przemszy, do Preczowa. Za torami wbijamy w singielek i lasem jedziemy do Sarnowa. Tam przeskakujemy trasę Częstochowa-Katowice (albo na odwrót jak kto woli) i jedziemy do Psar. Na wysokości pizzerii wbijamy w lewo na teren i zjeżdżamy aż pod las w Gródkowie. Jego brzegiem wyjeżdżamy "Pod Lwem" i dalej obok restauracji terenem do Grodźca. Skręcamy na Mickiewicza i zaraz potem w prawo, lewo, prawo obok śmietnika na czerwony szlak i wypadamy obok leśniczówki w Lasku Grodzieckim. Przez lasek jedziemy pod Wiadukt przy Zamkowym. Tam dłuższa, kolejna chwila pogaduch (jakby mało było tych w czasie jazdy) :-) i w końcu żegnam się z sympatycznymi towarzyszami dzisiejszego rowerowania. Oni jadą w kierunku targu a ja do Grodźca i dalej do Gródkowa. Obok szkoły w Gródkowie mykam w Leśną, za torami w lewo. Znowu przejeżdżam te same tory, skręt w prawo. Stop na przejeździe na tych samych torach i w klinkierek by zaraz zrobić zwrot w lewo. Na końcu zwrot w prawo (obok piekarni) i wypadam przy Lewiatanie w Psarach. Stamtąd prosto do domu.

Dystans mniejszy niż wczoraj ale fajnie pojeżdżony. Mam wrażenie, że przyszłej klubowiczce Edycie odpowiadają takie wertepki jakimi ją prowadziliśmy. Bez problemu utrzymywała tempo, które miejscami nie było wcale takie spacerowe. Wstępnie, na razie bez detali, ustaliliśmy, że jeśli sobie zażyczy to oprowadzę ją po dalszych i bliższych okolicach. Może też uda się sklecić większą grupę i pośmigać w tłumie. Detale ustalimy na niedzielnym wyjeździe do Ogrodzieńca.

I jeszcze co GPS zeznaje:


Kategoria Inne


komentarze
gozdi89
| 21:42 piątek, 22 czerwca 2012 | linkuj O teraz spojrzałem na mapę dziś nam ósemka wyszła tym kręceniem, trochę koślawa, ale jest.
gozdi89
| 21:39 piątek, 22 czerwca 2012 | linkuj A niech spróbuje dzwonić ja już się rozmówię z delikwentem, już trochę takich przypadków miałem, nawet do brata takowy ciul dzwonił o zadośćuczynienie za szkody na jego blaszaku, faktem trochę winy młodego było w tym było, że na masce się zatrzymał. Ale nic menda nie wskórała.
andi333
| 14:48 piątek, 22 czerwca 2012 | linkuj Ja bym hujowi nie odpuścił ewidentnie jego wina.
Doms
| 14:43 piątek, 22 czerwca 2012 | linkuj Adam może jeszcze być tak, że kierowca samochodu zgłosi się do ciebie po pieniądze na naprawę samochodu.
limit
| 12:41 piątek, 22 czerwca 2012 | linkuj Boję się, że jakbym go miał spotkać to bym nie zdzierżył. Dobrze, że go nie pamiętam bo może spokojnie po Będzinie chodzić. A skoro mam Casco na rowerek to z niego pokorzystam. Co się ma marnować :-p
Poza tym na mandacie stoi, że niby moja wina więc na początek musiałbym to odkręcić pewnie żeby z jego OC wołać kasy.
amiga
| 12:24 piątek, 22 czerwca 2012 | linkuj hmm. Mam wrażenie, że to było z winy kierowcy. Powinno pójść z OC gościa
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!