DP - po tłuczonym szkle - OZD
-
DST
42.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:58
-
VAVG
21.36km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start: 6:10. +16. Na skrzyżowaniu widzę, że od strony Strzyżowic ciśnie rowerkowiec. Wbijam przed niego i zaczynam ucieczkę. Dzięki temu do Będzina średnia mi wyszła 29,5 km/h (gdyby nie światła i nawalony tuptuś na pasach to by było ponad 30). Od Będzina już dużo spokojniej. Teren dziś objawił się na 11-go Listopada (dawniej Szolca) - zdarli asfalt.
A szkła było w Będzinie dziś wszędzie pełno. Bydło po przegranym meczu musiało narozpirzać wszędzie butelek. Czasem myślę, że ten naród to strasznie pasiaste buraki. Zwłaszcza jak się nawalą.
Po pracy, w zupełnie innych warunkach termicznych, asfaltem do Dąbrowy Górniczej, pod molo na P3, na Zieloną, wzdłuż wałów Czarnej Przemszy do Będzina. Wpadłem do serwisu, zostawiłem szprychę na miarę i pojechałem do Kaufa po wsad do lodówki. Z zapakowanymi sakwami powrót przez Łagiszę i Sarnów. Na wjeździe do Psar poczułem deficyt energetyczny. Momentalnie poczułem jak mięśnie zaczynają słabnąć. Na szczęście napatoczył się sklep i po zapodaniu zimnego 0,5 C-C resztę drogi już bez problemów i całkiem żwawym tempem pokonałem.
Kategoria Praca
komentarze
Aaaaa tylko ten ktoś jechał na niebieskim rowerze w kamizelce odblaskowej a widzę, że byłeś na "Kiedyś Giant".
To chyba jednak nie Ty :-)