Pierwszy Będziński Rajd Rowerowy - Dni Będzina
-
DST
71.00km
-
Teren
25.00km
-
Czas
04:20
-
VAVG
16.38km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dzień wybitnie rowerowy. Dystans nie powala na kolana ale za to towarzysze dzisiejszego rowerowania sprawili, że te kilometry uznaję za bardzo mile spędzone :-)
Rano pomknąłem pod Dyskobola, gdzie miał się rozpocząć start Rajdu, do którego trasę jakiś czas temu objeżdżaliśmy. Ze względu na dzień targowy i fakt, że niedawna pogoda zostawiła ślady w lasach, ociupinkę trasa została zmodyfikowana w locie. Ale nieznacznie.
Na starcie stawiło się ponad 50 osób. Sporo znajomych twarzy m. in. z bikestats. Był Rysiek, Rafał, olo81, liczna grupa Ghostbikers-ów, kilka osób z Cyklozy oraz wiele innych osób.
Zdjęcia na starcie i ruszamy. Tym razem wypadło na to, że sporą część drogi robiłem za przewodnika. Zupełnie nie wiem jak to się stało. Że niby drogę znam.
Miejscami grupa wyrywna nieco rozciągała stawkę ale generalnie jechaliśmy dość zwartym peletonem i w newralgicznych punktach (przejazdy przez ruchliwe miejsca) Ghosty obstawiały a peleton sprawnie przelatywał. Kilka krótszych postojów po drodze na skompresowanie kolumny i danie drugiego oddechu. Trasa liczyła około 22km i właściwie dotarliśmy w komplecie ponownie pod Dyskobola, gdzie czekały na nas gorące kiełbaski i woda mineralna. Pogoda dopisała rewelacyjnie. Ciepło, wiaterek momentami i nie za mocny.
Po zakończeniu rajdu, w znacznie uszczuplonym gronie "niedojeżdżonych" rozpoczęła się druga część dnia rowerowego. Niedojeżdżeni to głównie Ghosty oraz znajomi z bs. Pognaliśmy znów wzdłuż Czarnej Przemszy na Zieloną, gdzie wypadł pierwszy postój z dawkowaniem dopingu, żartami, fotami i w ogóle fajnie spędzony. Dalej objeżdżając Pogorię III przeskakujemy na Pogorię IV i jedziemy do Ostatniej Na Trasie Stacji Serwującej Doping. Tam też wciągamy kolejną porcję okraszoną kolejną dawką fot i żartów. Dalej objazd całej Pogorii IV.
Jeszcze na kawałku asfaltowym jakoś udawało mi się Części Wyrywnej czyli Ghostom i Ryśkowi prawie dotrzymać tempa. Niestety w terenie szybko się mi urwali i resztę aż do asfaltu jechałem solo sporo wolniej. Na szczęście nie jako ostatni :-)
Zbieramy się przy szlabanie i jedziemy do sklepu za torami. Tam znów wciąganie dopingu, lodów, żarty, foty, zaopatrzenie i jedziemy na Pogorię III. Niedaleko od mola rozbijamy się nad brzegiem i tam kolejna runda aplikowania dopingu, futrunku, fot, żartów, dodatkowo taplania w wodzie. I tak sobie spory kawał dzionka upłynął. W końcu Ghosty zbierają się do domu przygotować się na mecz.
Gurpa się rozpada. Pożegnania. Kawałek jadę jeszcze z wszystkimi na Zieloną ale po drodze odbijam do siebie. Przez Preczów (gdzie napotykam parę prowadzącą rowery, oferuję pomoc w łataniu ale dziękują i mówią, że do Sarnowa idą i dadzą sobie radę), Sarnów prosto do domu.
Dzięki wszystkim za fajnie spędzony dzień. Dobrze jest widzieć tak liczne grono jeżdżących.
Ślad znowu wygląda jakby pijany zając prowadził ale za to było wesoło.
Pod Dyskobolem przed startem.
Kompresowanie peletonu za singielkiem na wałach Czarnej Przemszy.
Kolejne kompresowanie peletonu tym razem w Gródkowie obok restauracji "Pod Lwem".
Część peletonu na dojeździe do Grodźca.
Kolejna kompresja peletonu już niemal tuż przed metą w Będzinie.
I peleton u celu.
A potem było już tylko wesoło :-)
Rysiek robi odcisk dłoni w "Ogródku Gwiazd".
Żeby nie było, że nie było, bo było. Tylko podpis nieco koślawy.
Zabawy w małpim gaju.
Kompresja "niedojeżdżonych" po objechaniu P4.
Ostatni popas nad P3 przed pożegnaniami.
Link do pełnej galerii