DPD - teoria żaby vs rowerzysta
-
DST
34.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:43
-
VAVG
19.81km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+12 na termometrze. +16 km do statystyk. Mokro ale nie aż tak jak wczoraj. Na razie nie pada choć prognozy takie, że strach się bać.
Powrót wertepkami do Dąbrowy Górniczej i dalej pod molo na P3, Zieloną, Preczów i Sarnów.
Jak tak dojeżdżałem do P3 to na północy widziałem nisko wiszącą chmurę. Zaczęło nieco pokapywać i w miarę zbliżania się do owej chmury pokapywanie się rozkręcało. I tak mi się przypomniał zaczytany gdzieś podobno "fakt", że jak żabę wrzucić do wrzątku, to wyskoczy. Jak ją wrzucić do wody i wodę powoli gotować, to się żabę ugotuje. Ile w tym prawdy to nie wiem bo jakoś w ogóle mnie nie kręcą takie "eksperymenty" ale przypomniała mi się ta... hm... teoria w związku z tym jak się zachowują rowerzyści.
Jak rowerzysta wyjrzy za okno i widzi, że leje to z domu nie wychodzi. Ale jak tylko chmura wisi to wsiada i jedzie. Jak po drodze zacznie pokapywać to zwykle jest tak, że myśli "a tam tyle" i jedzie dalej. Potem zaczyna nieco mocniej woda popadywać to się jedzie i myśli, że jeszcze nie jest tak źle. Potem deszcz już tak zaiwania, że biker cały mokry to dochodzi do wniosku, że a co tam. Jak już przemókł do suchej nitki to jaki sens jest zawracać. No i tak jak ugotowana żaba biker kończy zlany do gołej skóry.
A potem biker w blogu pisze, że lało jak sk...syn ale jechało się zajebiście i szkoda, że nikt inny się nie zdecydował. Ma ta teoria jakieś ręce i nogi?
Kategoria Praca
komentarze