DPDSOD
-
DST
60.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:55
-
VAVG
20.57km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranny standardzik: 16km. +6. Całkiem przyjemnie. +2 do irytacji. Jeden to przez jakiegoś "księcia" w beemce kombi (srebrnej) na skrzyżowaniu koło stadionu w Będzinie. Drugi przez "piechociarkę" za dworcem autobusowym na Kościuszki. Stała przy krawężniku i stała aż się zdecydowała wleźć na asfalt jak miałem do niej ze 3m. I to jeszcze z 10m od pasów. Jakbym tak ją zdzielił przez ten głupi łeb... tyle, że pewnie i tak by jej to niczego nie nauczyło. Może reszta dnia będzie mniej irytująca.
Po pracy szybki powrót do domu przez centrum Dąbrowy Górniczej, Zieloną, Preczów i Sarnów. W mojej wiosce kolejne +1 do irytacji, +100 do niewidzialności z kamizelki odblaskowej i +1000 dla takiej jednej do ślepoty.
W domu wymontowanie koła z Meridy, symboliczne obtarcie większych syfów i montaż na Srebrnej Strzale w celu transportowym.
Taki, o:
A kołu stało się to, o:
Niespiesznie ale też i bez marudzenia do serwisu. Kółko do odbioru w czwartek. Że pod ręką jest do dyspozycji Srebrna Strzała to nie mam jakoś ciśnień żeby było "na wczoraj".
Po serwisie pomyknąłem sobie przez Syberkę, M1, Czeladź, Wojkowice i Strzyżowice do domu. I tak "się ukręcił" dzisiejszy kilometrarz.
Po południu jakby wietrzniej i nie za ciepło ale jeździło mi się dziś zadziwiająco dobrze.
I jeszcze się mi przypomniało, że na przodzie w Meridzie ujawnił się kapeć :-/ Ale już dziś tego nie ruszam. Tak ku tej okazji wziąłem sobie 2 nowe dętki "na zaś".
Kategoria Praca, Serwis
komentarze
I tak cud, że przez 20000 km tylko dwóch tuptusiów zdjąłem, resztę jakimś cudem ominąłem. W drugim przypadku było bez strat (niewielka prędkość), w pierwszym zdarłem sobie łokieć do mięsa, trochę zeszlifowałem rower i porwałem spodnie, tuptuś też porządnie glebnął w asfalt.