DPOD czyli ..uj i Garmin jedynie wiedzą gdzie byłem
-
DST
72.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
17.70km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano standardzik do pracy - 16km. Zero na termomierniku. Wdziałem komplet jak do jazdy zimą (ocieplacze na stopy, ocieplane spodnie, komin) i wcale się nie przegrzałem w czasie jazdy. Ze wschodu zimny wiatr.
Po pracy podjechałem do Marcina. Miał w planach sprawdzić trasę przejazdu na sobotni zlot klubów PTTK w Sosnowcu. Pojechaliśmy więc najpierw na Niwkę. Po drodze odrobina terenu tak na smaczek ;-) Od Niwki zaczęło się wertepowo. Praktycznie do samych Maczek jechaliśmy to jednym, to drugim brzegiem Białej Przemszy. Z przygodami.
Przygody były w postaci takiej, że dwa psy. Dojeżdżamy do jakieś bramy a tu zza niej wyskakują dwa wielkie bydlaki i z mordami do nas. Aż mnie to wqrwiło niemiłosiernie. Ja też do nich z mordą. Takeśmy się obwarkiwali aże ich właściciel je odwołał. Potem trochę pokluczywszy znowu się wrąbaliśmy na te dwa same kundle. Znowu się z nimi obwarczałem. Uprzedziłem Marcina, że jak je spotkamy trzeci raz, to im wier... Mój zapas cierpliwości do durnych kundli jest mocno ograniczony. Kundle miały szczęście.
Musieliśmy się nieco wrócić. Rozkopanym przejazdem pod torami przedostajemy się na ich drugą stronę i wąziutką ścieżynką, kopiąc sobie od czasu do czasu w piachu, jedziemy wzdłuż torów. Potem było trochę po liściach. Trochę na skarpach. Trochę wzdłuż rzeki. Ogólnie fajna traska choć ni cholery nie wiedziałem gdzie jestem. W tamtym momencie to wiedział jedynie ..uj namalowany na jakimś mostku i mój Garmin.
W końcu dotarliśmy do Maczek. Stamtąd asfaltami przez Sosnowiec do Dąbrowy Górniczej. Po drodze Marcin postanowił się pościgać z grupą na szosach, która była się wyłoniła gdzieś z prawej strony, ale grupa nie chciała współpracować i po kilkuset metrach odbiła gdzieś w lewo.
Z Dąbrowy pojechaliśmy na Pogorię III na molo. Mieliśmy się tam spotkać z Pawłem. Tymczasem zaskoczył nas swoją obecnością Damian. Chwilę potem dojechał też Paweł. Chwilę pogadaliśmy a potem zrobiliśmy wspólne kółeczko dookoła P3. Znowu chwila rozmów obok mola i nieco przed zachodem słońca rozjeżdżamy się. Damian na kółeczko wokół P4, Marcin z Pawłem na centrum D. G. a ja przez Zieloną, Preczów i Sarnów do Siebie. Docieram nieco po zachodzie ale jest jeszcze dość widno. Od świateł w Sarnowie dosyć fajnie mi się pocinało.
Pogoda całkiem niezła, choć nie za ciepło. Kiedy przychodziło jechać pod ten wschodni wiatr, to robiło się tak średnio przyjemnie. Postać dłużej nie bardzo się dało bo zaraz chłód dawał się we znaki.
Wykopki przy torach.
A tak to z drugiej strony wyglądało. W tę stronę uderzyliśmy dalej.
Marcin wspiął się na nasyp ale z jego oglądu wniosek był jeden - wszędzie las.
To już ten łatwiejszy kawałek, po liściach. Na piasku nie miałem ochoty szarpać się jeszcze z aparatem.
A tu ładny kawałek skarpy, kawałek mostu i inksze różności.
A tu już zaczynamy się znajdować. Tzn. pojawia się więcej cywilizacji. Tubylcy itp. Za przejazdem jest mostek, na którym jest nasmarowany ów ...uj, co to on wie, gdzie jesteśmy w tej chwili.
Ona Przemsza, co tośmy jechali raz jej jednym, raz drugim brzegiem.
Toż samo miejsce co foto wyżej, tylko w innym kierunku.
I już Maczki, gdzie kończymy z terenem na jakiś czas.
Niewspółpracująca grupa na szosach.
Komplet do kółeczka na P3. Paweł, Damian i Marcin.
Komplet od zadniej strony w locie.
Komplet nacierający falangą.
Kategoria Praca
komentarze
Jak będziesz tyle kilosów czaskał w tygodniu to wkurzysz Andiego :D
Jedna taka szansa na sto!
;-)
Wolisz być zakopany w piasku czy czarnoziemiu?
;p
Być w Dąbrowie i nie powiedzieć o tym Kosmie??
Foch ;p
Proszę się poprawić w przyszłości :-)