limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD oraz dziury jak bułeczki - co dzień świeże

Poniedziałek, 27 lutego 2012 | dodano: 27.02.2012

Rano std. 16 km. -5. GPS mi się ze 3x wyłączył. Nie wiem czy od zimna, czy od telepania. Trzeba będzie mu się bliżej przyglądnąć.
Powrót przez Pogorię III i IV (obie jeszcze zamarznięte), Preczów, Sarnów. Ludzie łażą po lodzie i wędkują. Chyba to już teraz średnio bezpieczne bo widziałem w kilku miejscach pęknięcia.
Poza tym wiało.
Generalnie jednak fajnie się jeździło.
Co do dziur, to będzie trzeba się na nowo nauczyć ich mapy. Miesiąc śniegu z mrozem i nowe twory geologiczne wykwitają jak grzyby po deszczu a stare anektują kolejne centymetry kwadratowe (a czasem i metry kwadratowe). Poza asfaltami bagienka.
Za to dużym plusem jest słoneczko. Jasno robi się jak jestem w połowie drogi do pracy a ciemno tak dopiero w pół godziny po powrocie. Przyjemna odmiana.


Pogoria III od strony Łęknic. Zamarznięta, oczywiście.


Niezamarznięty kawałek okupowany przez "zwierzynę" ;-)


"Zwierzyna" na zbliżeniu.


A gdzieś na lodzie "rybak".


Łagisza w tle.


Pogoria IV też jeszcze zamarznięta.


Słoneczko tego dnia ładnie dawało po oczach.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!