limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

POND + hmm... "Masa Krytyczna" w Katowicach

  • DST 50.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 16.22km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 lutego 2012 | dodano: 24.02.2012

Dziś do pracy autobusem jako, że czekała tam na mnie Srebrna Strzała, którą zostawiłem wczoraj jadąc odebrać Nowego Rumaka.
Wstępnie umówiliśmy się we trzech (Damian, Tomek i ja) na wyjazd na Masę Krytyczną do Katowic.
Z Damianem spotkałem się na skrzyżowaniu na Mecu chwilę przed 16:30. Tomek miał nas gonić po drodze. Powolutku pokręciliśmy ścieżką w stronę Kukułek, dalej na Wawel i pod Dworzec PKP. Nie było tam jednak nikogo więc pojechaliśmy dalej przez Szopienice. Damian pokazał mi spokojniejszy kawałek drogi za Szopienicami.
Dojechaliśmy dość sporo przed czasem zastając na miejscu tylko jedną stałą bywalczynię Mas :-) W sumie zebrało nas się do startu 6 osób. Początek objazdu trochę z falstartem. Zadzwonił Tomek. Zatrzymałem się żeby odebrać. Ekipa poleciała dalej. Potem pogoniłem za kimś, kto nie jechał z Masą i chwilę szukałem reszty. W końcu zebraliśmy się znowu na Rynku (gdzie Tomek już czekał) i dalej bez sensacji dokonaliśmy objazdu. Trasa zupełnie nowa, jako że wybór prowadzącego był na zasadzie "kto prowadzi?" :-) Ale jechało się całkiem fajnie pomimo popadującego deszczyku. Objazd zajął nam około godzinki. Potem jeszcze pod teatrem chwila rozmowy, pożegnanie i ruszamy we trzech (Tomek, Damian i ja) w swoje strony. Przez Siemianowice Śląskie do Czeladzi. Tam na chwilę przystajemy, mała przerwa posiłkowo-dyskusyjna i w końcu się żegnamy. Chłopaki jadą do Sosnowca a ja przez Grodziec i Gródków do siebie.
"Masa Krytyczna" w cudzysłowie, bo do masy sporo brakowało. Fakt, że pogoda była mało zachęcająca ale nie aż tak tragiczna, by jednak nie pokusić się obecność.
A tak poza tym to fajnie się jeździło pomimo tych opadów, tej extremy w butach i nasiąkniętej kurtki. Dobrze było się znowu zobaczyć z Damianem i Tomkiem bo już padły deklaracje na kolejny wspólny wypad. Tak więc tylko teraz pozostaje przydybać pogodę w jakimś znośnym stanie i skrzyknąć ekipę na wypad. Kto wie? Może nawet jutro uda się popełnić jakiś wyjazd?


Kategoria Praca


komentarze
gozdi89
| 22:10 piątek, 24 lutego 2012 | linkuj A ja jak zwykle pauzuje funduszy mało by sprzęt do stanu pełnej sprawności doprowadzić w Katosach byłem o 17 wracając do domu ale zupełnie zapomniałem o masie. Muszę się zebrać w końcu i zacząć kręcić i formę szykować na sierpniowy trip do Władysławowa :D.
Doms
| 21:06 piątek, 24 lutego 2012 | linkuj Przynajmniej raz mam większy dystans :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!