Pyrzowice z Marcinem i Jego Tatą
-
DST
67.00km
-
Czas
03:22
-
VAVG
19.90km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być spokojne 30-40km. Jak to u rowerowo opętanych (używając poetyckiego określenia patentu Jacka), plany planami a wykonanie sobie.
Marcin zaspał na wyjazd, o którym mi wczoraj mówił i w związku z tym pozostału mu zapalnować coś innego. Puścił mi esa czy by nie skoczyć razem na Pyrzowice. Szybki tel i wyjazd uzgodniony.
Spotkaliśmy sie w Będzinie na parkingu za wiaduktem kolejowym nad drogą biegnącą do Grodźca trochę przed 15:00. Powitanie i ruszamy. Najpierw Grodziec, bocznymi drogami do Strzyżowic, potem Rogoźnik (przez tamę), do Sączowa (przez budowę wiaduktu - chyba w końcu tam otworzą przejazd bo pod asfalt przygotowują podłoże), potem z Sączowa do Ożarowic. Mała odchyłka pod terminal lotniska i potem objazd pasa startowego od zachodu (lądąwały w międzyczasie 2 samoloty ale od wschodu więc widać było niewiele). Dalej Zendek (mały postój na szamanie), Zadzień, Mierzęcice, Boguchwałowice, Przeczyce, Wojkowice Kościelne, Pogoria IV. Tam, na Mariankach, rozstajemy się. Wracam przez Preczów i Sarnów do siebie.
Pogoda ogólnie całkiem niezła ale nie za ciepło pomimo słoneczka. W ruchu jego ciepła nie było czuć. Na Pogorię docieramy po zachodzie. Ludzi prawie wcale.
Tempo nie za szybkie ale przy tej temperaturze mięśnie nie chcą pracować. Zimno w palce. Poza tym po wczorajszej wyprawie z Jackiem nie miałem za bardzo ochoty na gonitwę. Dobrze mi się jechało z Marcinem i Jego Tatą. Mam nadzieję, że jeszcze bedzie okazja razem gdzieś pojechać.
W drodze do Sączowa.
Pyrzowice.
MiG w kamuflarzu Dzieci-Kwiatów :-p
Przeczyce. W stronę zachodzącego Słońca albo w stronę Tarnowskich Gór. Zależy, czy ktoś woli technicznie czy "romantycznie" ;-)
Na Pogorii IV pustki choć to jeszcze nie noc...
Link do pełnej galerii
Kategoria Jednodniowe
komentarze