Masa Krytyczna w Zabrzu
-
DST
97.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
05:08
-
VAVG
18.90km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardowa "szesnastka" do pracy. Potem Tomek na "bikeu" zadaje mi pytanie, czy jadę na Masę do Zabrza. Po prawdzie to sam nie wiedziałem czy się wybieram, czy nie ale jak padło takie pytanie, to jak tu powiedzieć "nie"? Ale jeszcze trochę pościemniałem, że o 14:00 będzie wiadomo jak z pogodą itp. O 14:00 umówiliśmy się w Katowicach na Rynku. Dotarłem tam gdzieś około 16:20. Tomek już czekał. Właściwie nie było rozmowy czy jedziemy tylko którędy i kto prowadzi. Wbiłem do GPS-a trasę a potem i tak pojechaliśmy nam już znaną trasą przez Chorzów.
Po drodze ze 4x udało nam się prawie usiąść na kole wypasionej szosie (co prawda tylko na światłach, ale zawsze :-D ). Tomek napisze pewnie o kogo chodziło :-)
Masa ruszyła o 18:00. Tym razem albo trasa była krótsza, albo tempo żwawsze bo poszło dość szybko i przed 19:00 byliśmy już po objeździe. Czas było wracać. Tym razem znów wypadło Garminowi wytyczyć nam trasę. No i się postarał. Na początku, kulturalnie drogami. A potem jakiś tajny zjazd i nagle pakujemy się pod zakaz wjazdu, za nim rampa do ważenia ciężarówek a potem płyty i błoto. Lekko zwątpiłem. Ale droga odchodziła nieco w bok i była całkiem do jazdy. Tu też zrobiliśmy krótki popas: wymiana baterii, pojenie itp. Ruszamy dalej. Droga ładnie widoczna tyle, że patrzę na GPS-a a ten twierdzi żeśmy wjechali nie tam gdzie trzeba. No to wracamy i szukamy "właściej" drogi. I okazuje się, że jest takowa. Wyjeżdżone koleiny w trawie. Ciągną się wzdłuż torów. Ruszamy i GPS stwierdza, że teraz grzecznie trzymamy się szlaku. Spokojny kawałek w ciemnościach: trochę błota, trochę kamieni, odrobina piachu, znienacka wyłaniający się piesi. Poza tym idylla. Przekraczamy tory. Droga skręca w prawo. Tunel. Wygląda to ciekawie więc go przejeżdżamy. Ale Garmin mówi, że nie tędy droga więc wracamy. Droga oczywiście dalej ciągnie się wzdłuż torów. Gdyby nie nawigacja to w ciemnościach byśmy jej w ogóle nie zauważyli. Wkrótce docieramy do cywilizacji. Potem już bez większych problemów dojeżdżamy do Bytomia. Po drodze robimy w kilku miejscach zdjęcia (głównie kościołom i głównie księżycowi w chmurach). Od Bytomia prowadzenie przejmuje Tomek. I narzuca niezłe tempo. Drogę do Czeladzi przebywamy w ekspresowym czasie. Oj, rozgrzałem się, rozgrzałem :-) W Czeladzi jeszcze tradycyjnie kilka chwil pogaduch o tematach okołorowerowych i w końcu pożegnanie. Tomek rusza do Sosnowca, ja do Psar.
Po drodze jeszcze pstrykam kilka fotek to tu, to tam, głównie podświetlonym kościołom (w Czeladzi, Grodźcu) i kilka innych. W domu około 22:00
Dzięki, Tomek, za motywację i wspólną jazdę :-) Sam na pewno bym nie pojechał.
W Zabrzu przed startem Masy.
Rowerek cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Wielu było chętnych by przejechać na nim choć kilka metrów. I nie dziwię się temu ani trochę.
Masa minęła zadziwiająco szybko.
Potem był powrót. Tu wypadł dłuższy postój.
Ony tunel co to śmy go przejechali w te i nazad zupełnie niepotrzebnie.
Jeden z kilku kościołów sfotografowanych po drodze.
Droga z Czeladzi do Grodźca (i nieustannie fascynujący mnie klinkierek - jego trwałość i wygoda użytkowania).
Gródków. Droga do Psar.
Link do pełnej galerii (Masa Krytyczna w Zabrzu i "nocne" zdjęcia).
Kategoria Praca
komentarze