limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Wtorek, 30 stycznia 2024 | dodano: 30.01.2024

Rozruch dziś nieco bardziej leniwy i na kołach jestem dopiero o 5:50.
Przy panujących warunkach i tak mam sporo czasu w zapasie. Termometry zeznały -1. Przy gruncie pewnie zimniej, bo znów szron.  Jakieś tam ruchy powietrza. Odczuwalnie zimno. Niebo bez chmur.
Trasa przez Będzin. Chciałbym napisać: ścieżkami 11-go Listopada i Kościuszki, ale byłoby to spore nadużycie. Na częściach wydzielonych dla rowerów pośniegowe śmietnisko i bezpieczniej jest jechać z samochodami.
Z Będzina ciągnę do Sosnowca od strony pałacu Schoena. Przejazd między dworcem a izbą wytrzeźwień dalej rozkopany. Chwilę czekam na przejeździe i potem wyginam przy szkole w drodze do ścieżki u stóp górki środulskiej i dalej na Blachnickiego. Potem już tylko zjazd do mety.
Na drogach nawet czysto. Po drodze 2-3 rowerzystów. Metę osiągam z zapasem 6 min.

Powrót zwykłą trasą przez Mortimer, Reden, Zieloną, Preczów i Sarnów. Na wiosce wjazd do piekarni i bez kluczenia prosto do domu.
Dzięki temu jestem na mecie kilka minut przez formalnym zachodem słońca.
Poza tym cieplej niż rano ale mimo tego chłodno. Dmuchało chyba z południa. Aktywność rowerzystów wzrasta. Dziś już nie liczyłem.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!