limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

  • DST 32.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 12.00km/h
  • Sprzęt Indiana Fat Bike
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 stycznia 2024 | dodano: 17.01.2024

Dziś moja antypatia dla zimy osiągnęła bardzo wysokie odczyty.
Termometr zeznał -8. No nie za fajnie, ale bywało gorzej. Stwierdziłem, że dam radę w cieplejszych spodniach rowerowych. To był błąd, jak się okazało w trakcie jazdy.
Startuję o 5:36. Po kilkudziesięciu metrach orientuję się, że przerzutka nie robi roboty. Zjeżdżam na bok i ze 3 min. szarpię się z zamarzniętym pancerzem. Ostatecznie kręcenie kontynuuję o 5:40.
Trasa zwykła, przez Ksawerę i Mydlice. Te -8 bardzo szybko zamieniło się w nie wiem ile, ale na pewno zimniej. Gdzieś tak mijając magazyny Lidla w Gródkowie poczułem jak wpadam w zimniejsze powietrze. Znacznie zimniejsze. Im dalej tym było gorzej. Gdzieś na Brzozowickiej Garmin powiedział, że mu zimno i jak temperatura spadnie jeszcze bardziej, to on odmówi współpracy. Ostatnio tak gadał jak u mnie było -18. Od przejazdu kolejowego, na którym już były opuszczone zapory, kilkaset metrów z buta żeby rozgrzać stopy. Potem przy garażach na Mydlicach chwila postoju żeby rozgrzać z kolei dłonie. Dwa razy też zamarzł mi nos. Pierwszy raz tej zimy tak wypicniałem na dojeździe. Dopiero wjeżdżając pod górkę na Mydlicach poczułem nagły skok temperatury. Znaczy się dalej na minusie ale mniej.
Na mecie ze stratą 2 min. i zdecydowanie nadający się do odtajania.
Poza temperaturą to warunki do jazdy były niezłe.

Powrót prawie po własnych śladach. Znacznie cieplej. Blisko zera. Jezdnie mokre lub z błotem śniegowym.
Poszło w miarę sprawnie i bez ekscesów.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!