DPOD
-
DST
49.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:06
-
VAVG
23.33km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trochę nie mogłem się wygrzebać ale ostatecznie start nie był najgorszy - 6:10.
Podobnie jak wczoraj - rześko. Termometr na wysokości 1 piętra pokazał +11. Na poziomie drzwi wejściowych +13. Czyli znowu długie wdzianko, które po południu pojedzie w plecaku :-/ Poza tym słonecznie (jak już słoneczko wypełzło nad horyzont) i bezchmurnie. Nie zarejestrowałem podmuchów.
Trasa spontanicznie gięta. Miałem jechać zwykły wariant przez Ksawerę i Mydlice ale nie zdążyłem przed zamknięciem przejazdu na Ksawerze. W związku z tym terenem przemycam się wzdłuż torów pod dworzec kolejowy w Dąbrowie Górniczej. Przez centrum wspinam się pod muzeum i staczam ku Alei Róż. Potem już bez kombinacji ścieżką Braci Mieroszewskich do centrum Zagórza i zwykły finisz do mety, gdzie mam jeszcze 3 min. zapasu.
Nawet całkiem przyjemnie się kręciło. Gdzieś po drodze straciło się stukanie. Pytanie tylko, czy na stałe, czy chwilowo.
Na powrocie całkiem przyjemne warunki. Słońce. Bezchmurne niebo. Bez większych podmuchów.
Trasa naciągnięta nieco. Kolejno: Mortimer, Reden, bieżnia P3 od strony Łęknic, przejazd na P4 i bieżnią do zjazdu na Kuźnicę Piaskową, Dąbie-Chrobakowe, Malinowice, przez wioskę z zagięciem od remizy do Dino i Lewiatana, wykończenie przez Kasztanową.
Trochę jeszcze stukanie się odzywa, ale nie tyle co wczoraj.
Kategoria Praca