limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZ

Piątek, 7 kwietnia 2023 | dodano: 07.04.2023

W założeniu, że rano mogą być podłe warunki na dojeździe zbieram się nieco sprawniej i wytaczam o 6:03.
Pogoda? To skomplikowane. Na trawach śnieg. Jezdnie mokre i na całej trasie nie spotkałem odcinka zamarzniętego. Woda wszędzie w stanie płynnym. Może te +2 na termometrze nie było kręcone. Podmuchy jakieś tam były, ale na tyle nieistotne, że nawet ich kierunku nie zarejestrowałem. Być może sprzyjające. Przez pierwsze, mniej więcej, 5km coś jakby mżawka. Przez następne 2km lekki deszczyk momentami z kulkami śniegu.
Trasa zwykła przez Ksawerę i Mydlice. Umiarkowanie spiesznie. Na mecie z zapasem 5 min. i zmarzniętymi końcówkami dolnymi.

Na powrocie smętna pogoda. Pochmurno. Z nieba leci coś w okolicach mżawki. Temperatura na nędznym plusie. Dobrze, że nie wiało do tego.
Trasa po własnych śladach. Wolałem nie skracać żeby się nie taplać w błocie. Zanim w domu zawitałem podjazd jeszcze na pocztę i wjazd do piekarni.
W domu zmiana przestrzeni ładunkowej i zwykłe kółko do wsiowego Lewiatana.
Całe jeżdżenie powrotne w mocno spacerowym tempie. Zero chęci do naciągania trasy i szybkiego kręcenia.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!