limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Poniedziałek, 7 listopada 2022 | dodano: 07.11.2022

Mniej więcej dobry rozruch i start o 6:03.
Termometr zeznał +8. Jest trochę chmur na niebie i górą musi dmuchać, bo się przesuwają z południowego zachodu, ale dołem jakoś podmuchów nie odczuwam. Jezdnie suche.
Trasa nieco naciągnięta przez Sarnów, Preczów, przejazd między Pogoriami, Łęknice, Reden, Mortimer i centrum Zagórza.
Wrażenie z jazdy jakby szło opornie. Na mecie 5 min. obsuwy. Wszystko przez to, że jeszcze ciągle funkcjonuję wg czasu letniego. Obudziłem się o 3:00 i próby dodrzemania do 4:00 bardziej zmęczyły niż przyczyniły się do wydłużenia wypoczynku.

Powrót przy nieubłaganie zachodzącym słoneczku i w lekkich podmuchach nieciepłego powietrza. Ale ogólnie warunki niezłe, jak na listopad.
Trasa naciągana i zaginana. Przez ścieżkę Blachnickiego na górkę środulską i dalej obok Plejady na Pogoń. Stamtąd do Czeladzi i Wojkowic. W Wojkowicach podjazd pod Skrzynówek i dalej do Strzyżowic. Wykończenie takie, że zajeżdżam pod dom z przeciwnej strony niż wyjeżdżałem.
Tempo bez ciśnienia. Gdzie noga chciała podawać, a teren pozwalał, to sobie dokręcałem. Na podjazdach be ciśnienia.
Finisz za ciemności i przy wschodzącym księżycu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!