limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Czwartek, 6 października 2022 | dodano: 06.10.2022

Niezły rozruch i start o 6:07.
Warunki całkiem przyjemne. Termometr zeznał +10. Odczuwalnie jest nawet jeszcze więcej. Bez wiatru. Szczątkowe obłoczki na niebie. Można jechać w lżejszym wdzianku i lżejszych butach.
Trasa prawie zwykła. Kręcę przez Ksawerę i Mydlice ale z małą zmianą. Zamiast jechać na światła na Koszelewie objeżdżam w stronę urzędu pracy w D. G. (przynajmniej kiedyś tam był). Dzięki temu nie muszę stać na światłach. Znacząco to nie wpływa na dystans ani czas przelotu. Na mecie z zapasem 1 min. Nie spinałem się dziś na dojeździe.


W ciągu dnia słoneczko ładnie lampiło. Gdzieś po 13:00 pojawiły się chmury i dość skutecznie przytłumiły promyki. Do tego pojawił się wiatr. Ale mimo tych zmian warunki na powrocie takie, że góra "na krótko" i bez rękawiczek i wcale nie było jakoś nieprzyjemnie.
Trasa, jak często ostatnio, przez Mortimer, Reden, przejazd na Konopnickiej, Zielona, ścieżka do Preczowa i Sarnów.
Na wiosce wygięcie od remizy do zieleniaka przy torach i potem na powrocie od Dino w stronę Lewiatana żeby mieć mniej wybojów. Miało to duże znaczenie, bo od zieleniaka +30kg na bagażniku. Trzeba było uważać, żeby koła nie uszkodzić.
Powrót w stronę ołowianej chmurki. Spodziewałem się, że mnie przynajmniej okapie, ale kropelki pojawiły się jak już chowałem rower. Zresztą padało może z 10-15 sekund. A potem zaczęło się przebijać słoneczko.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!