limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Poniedziałek, 11 lipca 2022 | dodano: 11.07.2022

Opornie szło wygrzebywanie się do jazdy. Start o 6:19.
Termicznie słabo. Na pewno poniżej +15. W użycie weszła lekka warstwa długa i rękawiczki. Trochę po drodze żałowałem, że nie wdziałem też spodni. Powietrze w lekkim ruchu.
Trasę kręcę zwykłą przez Ksawerę i Mydlice. Możliwe, że jutro będzie jednak inaczej. Na Odkrywkowej postawili znaki zakazu ruchu i tablicę z info o objeździe. Czyżby w końcu remont?
Sam przelot w miarę sprawny (nie licząc świateł) i bez ekscesów. Na mecie z obsuwą na 7 min.

Na powrocie temperatura nierewelacyjna mimo ładnego słoneczka. Wieje mniej więcej z północnego zachodu. Prognozy mówią, że może pokapać, jak kapało w ciągu dnia. Na jezdniach jeszcze mokre plamy po poprzednim opadzie.
Kręcę bez ociągania ale jednak nie za szybko raczej krótką trasą. Przez Mec na Środulę. Zjeżdżając w stronę Strego Będzina widzę na północy ciemne chmury ale jeszcze wygląda na to, że ujdzie mi powrót na sucho. Jednak mimo tego zmieniam nieco kierunek i zamiast na Łagiszę lecę na Zamkowe i Grodziec.
Chmury robią się coraz mniej sympatyczne. Kiedy jestem na wypłaszczeniu między Grodźcem a Gródkowem pojawiają się pierwsze krople. Wdziewam od razu płaszczopelerynę i staczam się do Gródkowa.
Kropelki przyspieszają. Od szkoły w Gródkowie jadę po własnych śladach. Deszcz zacina w gębę. Do domu dotaczam się okapany ale nieprzemoknięty. Jakieś 15 min. później wypogadza się.
Byle do środy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!