limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Wtorek, 15 lutego 2022 | dodano: 15.02.2022

Trochę mi się dziś nie chciało. Przez to rozruch słaby i start dopiero o 6:13.
Pesymista zeznał -2. Na Optymistę, w ferworze walki, nie miałem czasu zerknąć. Odczuwalnie było blisko zeznań Pesymisty. Trawa zmrożona i oszroniona. Jezdnie czyste i suche. Bezchmurne niebo. Bez zauważalnych podmuchów.
Trasa przez Będzin. Tym razem spontanicznie zdecydowałem się na skorzystanie z nowego kawałka ścieżki wzdłuż Czarnej Przemszy. Odcinek od biblioteki miejskiej do ul. Krasickiego. Miałem wrażenie, że będzie zauważalnie bliżej niż w wariancie małobądzkim, ale nawet jeśli jest różnica, to bardzo niewielka. Za to jedzie się lepiej bo nie ma po drodze studzienek, wyjazdów z posesji itp. Jest też jedna pułapka. Kawałek jest zrobiony na drewnianym podeście. Jako, że ścieżka nie jest za szeroka, to będzie tam trzeba uważać jak się zrobi większy ruch. I zimą, jak pośnieży i oblodzi. Od Krasickiego już zwyczajnie wariantem małobądzkim.
Na mecie minuta zapasu. Całkiem przyjemny dojazd do pracy.

Powrót z napierniczającą z lekka dyńką. Przez to niezbyt miałem ochotę pociskać i robić większe objazdy.
Trasa przez Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami, Preczów i Sarnów. Na wiosce dwa wygięcia. Najpierw do wsiowej piekarni. Potem zwykłe ucho od remizy, przez DINO ku Lewiatanowi.
Warunki niezłe. Lekki wiaterek, niechłodno. Mniej słońca niż wczoraj. Na bieżni P3 pierwsi twardziele biegający w krótkich spodenkach.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!