limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Czwartek, 10 lutego 2022 | dodano: 10.02.2022

W końcu warunki takie, że na dojeździe mogę sobie pokombinować.
Rozruch umiarkowanie sprawny. Wytaczam się o 6:04. Warunki całkiem niezłe. Jezdnie suche. Pesymista: +7, Optymista: +8. Jakiś tam ruch powietrza był, ale nieistotny dla przebiegu akcji.
Początek trasy kręcę jak zwykle, do Będzina. Przed targiem odbijam w Brzozowicką i lecę na Warpie i dalej Koszelew. Stamtąd na Mydlice, Aleję Róż i Mortimer. Ścieżką przy Braci Mieroszewskich do centrum Zagórza. Tu mam jeszcze 15 min. w zapasie więc wciągam się na Mec. Żeby jeszcze trochę dogiąć, to z Lenartowicza skręcam za Biedronką w stronę Szymanowskiego i dopiero stamtąd, już bez gięcia, prosto do celu.
Przyjemnie się jechało. Wrażenie takie, jakby dynamicznie. Bez ekscesów. Na mecie 4 min. rezerwy.
Jak pogoda się utrzyma do powrotu to też pozaginam.


Na powrocie całkiem przyjemnie. Słońce, co prawda, schowało się nieco za chmurki i lekko wieje, ale temperatura wciąż na plusie zbliżonym do porannego. Z tego też powodu pozaginałem odrobinkę.
Blachnickiego, Plejada, Pogoń, Czeladź, Wojkowice i do domu. Trochę ściąłem przy końcu bo na Skrzynówku nadziałem się na wahadło. Zamiast lecieć do Strzyżowic odbiłem prosto do domu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!