limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Środa, 26 stycznia 2022 | dodano: 26.01.2022

Nieco poprawiam rozruch i startuję o 5:48. Warunki nieco lepsze niż wczoraj. Jezdnie mokre, śniegu trochę wytopiło. Obydwa termometry zeznały zgodnie +3. Chyba lekko dmuchało z zachodu, ale akurat na mojej trasie w tą stronę miałem może kilkaset metrów.
Dojazd przez Będzin w wersji małobądzkiej. Spokojnie, bez sensacji, bez uślizgów mimo tego, że na topniejącym i mokrym śniegu opony czasem wykazywały ochotę do ustawienia roweru bokiem do kierunku jazdy.
Na mecie rezerwa 3 min.


Na finiszu jeszcze przed zachodem słońca. Minutę, ale jednak. Powrót pod pochmurnym niebem i w mżawkowym opadzie. Trochę też pod nieznaczny wiatr z zachodu. Niespecjalnie spiesznie. I po własnych śladach.
Sporo śniegu już wytopiło, a ten, który został, zlodzony i przemieszany z wodą. Dość śliski. Były odcinki, gdzie wyszło jechać w regularnym drifcie. Ciekawe doświadczenie choć przy małej prędkości niezbyt groźne.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!