limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Poniedziałek, 8 marca 2021 | dodano: 08.03.2021

Zima jeszcze próbuje kąsać.
Zbieram się na koła o 5:58. Lekko wieje, sypie nieznacznie śniegiem, który nie topnieje. Temperatura w okolicach zera.
Trasa zwykła przez Będzin z opcją małobądzką. Spokojnie. Niespecjalnie spiesznie. Im bliżej celu, tym więcej białego na jezdni. Przez Sosnowiec, gdzie się da, jadę ścieżkami i chodnikami. Na mecie 2 min. zapasu.


Z powodu pizgania złem powrót niezbyt gięty.
Trasa przez Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami, Preczów i Sarnów. Tempo niespecjalnie spieszne żeby się z podmuchami nie szarpać. Poza tym też lekko dyńka ćmi więc niespecjalnie miałem ochotę na objazdy czy szybkie pomykanie.
Bez sensacji po drodze. Rowerzystów po drodze w ogóle nie kojarzę. Na pojezierzu trochę piechoty. Generalnie pustawo.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!