limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPDNZ

Piątek, 26 lutego 2021 | dodano: 26.02.2021

Cieplej się robi to i start mi się w czasie obsuwa. Dziś ruszam o 6:04.
Termometr zeznał +4 ale przy gruncie miejscami zmarznięta trawa. Raczej nie wieje albo sprzyjająco. Bezchmurne niebo.
Trasa przez Będzin z opcją małobądzką przeleciała spokojnie i w miarę żwawo. Na mecie 5 min. zapasu.
Coraz więcej rowerzystów o poranku.


Na powrocie nie było tak przyjemnie, jak oczekiwałem. Przede wszystkim wiatr. Lekkie wdzianko na górze było tak na granicy tolerancji. Wiało z kierunku mniej więcej zachodniego i większą część drogi były to podmuchy raczej chłodne. Dopiero jak opuściłem pojezierze, to wiaterek zrobił się cieplejszy.
Trasa przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Niespecjalnie spiesznie, tylko na tyle by utrzymać temperaturę.
W domu chwila przerwy na przepak i z sakwami standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Tu już uzbroiłem się w kurtkę. Zauważalnie spadła temperatura. Na powrocie z balastem widzę ciemniejsze kropki na asfalcie. Czyżby przelotny deszczyk? W ICM-ie stało, że może być.
Jeszcze jeden przepak, zostawiam sakwy, zabieram plecak i szybki kurs do pobliskiej piekarni. Finisz już o szarówce.
W założeniach jest, że weekend nierowerowy ale kto wie? Może pogoda będzie na tyle zachęcająca, że coś tam zatoczę.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!