limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Czwartek, 18 lutego 2021 | dodano: 18.02.2021

Dojazd na mokro. +3 na termometrze. Od cholery wody na jezdniach. W powietrzu mgła i deszcz. Na ścieżkach i chodnikach zlodowaciały śnieg śliski jak 100 bandziorów. Z tego też względu prawie cała trasa asfaltami mimo tego, że pełno na nich rozlewisk. Za to nie było ślisko.
Trasa przez Będzin z opcją 11-go Listopada i Kościuszki. Wystartowane coś koło 5:50. Na mecie 8 min. zapasu.
Na moście na Czarnej Przemszy widzę jak rowerzysta zalicza glebę. Wołam czy wszystko ok. Kciuk w górze i za chwilę wstaje wołając, że to już druga dzisiaj i żebym uważał w stronę ronda UE bo tam ślisko jak diabli.
Jadę kawałek ścieżką wzdłuż rzeki ale faktycznie przyczepność słaba. Zjeżdżam na asfalt przy bibliotece. Przy okazji GPS mi się wyłącza nie naliczając jakichś 300m. Znowu to felerne miejsce. Zastanawiam się czy to nie jakiś błąd w mapie. W wolnej chwili zrobię aktualizację i przy okazji test. Podobne klocki mi GPS robił przy Trójkącie Trzech Cesarzy. W innych miejscach działa bez zarzutu. Numer robi jak jadę ulicą. Jak chodnikiem to jest ok. Dziwne.
Przejazd spokojny ale zdecydowanie nie nadaje się do zaliczenia do przyjemnych.


Powrót również po mokrym choć jakby odrobinę mniej. Jest cieplej co przekłada się na większą ilość wody w powietrzu. Głównie pod postacią mgły, ale były też miejsca, gdzie trochę kapało. Generalnie nie jeden raz musiałem okulary przecierać.
Trasa przez Mortimer, Park Hallera, Zieloną, Preczów i Sarnów. Gdzie jeszcze śnieg nie stopniał, to przeważnie był rozchlizdany. Kilka razy jazda w drifcie i walka o utrzymanie równowagi.
Sam przejazd spokojny i nieco żwawszy niż wczoraj.


Kategoria GarminMontana, Praca


komentarze
gozdi89
| 21:35 czwartek, 18 lutego 2021 | linkuj Dobrze, że na rano nie miałem bo pewnie też ze szklaną bym walczył, już wczoraj na powrocie jazda dość zapobiegawcza. Raz nawet kontrolowana gleba była.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!