limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPDZD

Środa, 23 grudnia 2020 | dodano: 23.12.2020

Dzisiaj po mokrym i w kropli.
W ogóle, to start trochę lepszy niż wczoraj, ale bez szału - 6:06. Termicznie znacznie lepiej, powiedziałbym, że wręcz ciepło. Raczej bez podmuchów. Za to jezdnie nie wyschły po wczorajszych opadach.
Trasa dokładnie jak wczoraj zupełnie bez sensacji. Gdzieś tak od ronda na Zielonej zaczęło się kapanie. Po przedostaniu się przez tory "dworca" w D. G. zatrzymuję się na chwilę i zakładam pokrowiec na plecak. Na wypadek gdyby nie przestało.
Na mecie mam minutę obsuwy. Nawet przyjemny dojazd do pracy mimo słabych warunków.


Powrót znacznie wcześniej, za dnia, ale za to w kropli przez większość drogi. Trasa niespecjalnie naciągana. Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zielona, Preczów, Sarnów i do domu.
Od razu zmiana w konfiguracji przestrzeni bagażowej i minimalny kurs do wsiowego Lewiatana. Potem jeszcze do najbliższej piekarni.
Namoczyło mnie nieźle. Przelot spokojny.
Patrząc na wróżby ICM-u, to raczej sobie do poniedziałku odpuszczę kręcenie. A potem się zobaczy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!