limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPOND

Środa, 16 grudnia 2020 | dodano: 16.12.2020

Słaby start. Toczenie zaczynam o 6:05. Szczęśliwie warunki nienajgorsze. Co prawda wieje i to nie za sprzyjająco, ale za to jest powyżej zera i jezdnie suche. Widoczność dobra.
Trasa przez Będzin z wariantem małobądzkim. Sprawnie, bez sensacji.
Na mecie 3 min. zapasu. Całkiem przyjemnie się jechało.


Powrót dziś lekko zaginany żeby w końcu odhaczyć 10k km za ten rok.
Początek standardowo: Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło. Z P4 zamiast odbić na Preczów, lecę daje w stronę Kamienia Ornitologa i tam odbijam na Kuźnicę Piaskową. Stąd przez Warężyn, Dąbie, Brzękowice Dolne, Goląszę Dolną i Strzyżowice do domu.
Większość w ciemności więc nieco się przejazd dłużył bo nie było za bardzo czym oczu zająć. Ale przynajmniej trasa spokojna. Termicznie na plusie i raczej bez zauważalnych podmuchów.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!