limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPNDZD

Poniedziałek, 14 grudnia 2020 | dodano: 14.12.2020

Słaby rozruch i start o 6:04.
Nie ma innej opcji niż trasa przez Będzin z wariantem małobądzkim.
Warunki całkiem niezłe. Wręcz zaskoczony byłem omalże ciepełkiem. Tylko na moście nad Czarną Przemszą lekkie oszronienie nawierzchni. Poza tym jezdnie mokre. Raczej bez wiatru albo pomagający.
Przelot spokojny. Na mecie minuta zapasu.


Powrót niespecjalnie spiesznym tempem trasą przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Warunki całkiem niezłe. Za to po zapadnięciu ciemności kierowcy dostawali jakiegoś małpiego rozumu. Wyprzedzanie robili tak, że niejednego by warto odstrzelić dla dobra pozostałych.
W domu chwila dłuższa przerwy na zassanie nieco kalorii zakupionych przy okazji nabywania pieczywa. Potem zwykłe kółko do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie. Zdechły byłem w sobotę i odpuściłem więc dziś trzeba było już koniecznie załatwić ten punkt programu.
Jakby chłodniej się zrobiło. Ogólnie dzisiejsze kręcenie całkiem przyjemne. Ani razu nie zmarzłem więc można powiedzieć, że jest ok. Gdyby jeszcze nie te ciemności...


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!