limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Środa, 9 grudnia 2020 | dodano: 09.12.2020

Pizgało złem ze wschodu. Do tego strasznie niezborny rozruch. Ostatecznie wytaczam się o 6:05.
Nie bardzo jest czas na marudzenie i objazdy, więc trasa przez jeszcze niewykończoną "913" i Będzin z wariantem ścieżki małobądzkiej. Może nie jest, krócej niż przez 11-go Listopada i Kościuszki, ale za to jadę odseparowany od samochodów czyli spokojniej.
Ostatecznie na mecie jestem równo o 7:00 nawet nie bardzo zmarznięty.


Powrót mocno spacerowy przez śnieżek po drodze.
Trasa przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Śnieżek, pierwsze jego ślady, pojawiły się na Piekle. Na bieżni P4 już regularne, ładne połacie. Na zjeździe do Preczowa zaczyna na dodatek sypać. Profilaktycznie kręcę chodnikami. W śnieżku przejeżdżam również przez Sarnów, choć tu już opad wyraźnie słabnie. U mnie na wiosce jezdnie suche. Całą drogę wiatr ze wschodu, większość trasy pomagający lub nieprzeszkadzający.
Trochę się dolnym końcówkom oberwało i lekko zmarzły. Sam przejazd spokojny i przyjemny. Na jutro chyba będzie trzeba się sprawniej zebrać bo jakby posypało jeszcze, to tempo będzie mocno spacerowe.




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!