limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

Piątek, 11 września 2020 | dodano: 11.09.2020

Rozruch taki sobie. Start o 6:09.
Warunki takie, że dość chłodno. Już niedługo będzie trzeba rano założyć coś z długimi nogawkami. Ale dziś jeszcze postanowiłem zawalczyć mimo tego, że kolana nie były zachwycone. Na niebie zero chmurek. Raczej bez wiatru.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Na mecie melduję się z obsuwą około 3 min. Wszystko przez nieplanowy pociąg, przez który stałem na szlabanie na "dworcu" w D. G.

Z nierowerowych rzeczy, to zaskoczył mnie dziś widok masztu komórkowego na horyzoncie od wschodu. Czyżby 5G mi się kilometr od domu postawiło?


Na powrocie całkiem przyjemnie. Dużo słoneczka. Nieco wiaterku. Ciepło. No nie dało się nie zaginać.
Trasa na odcinku do zjazdu na Preczów jak wczoraj. Od tego miejsca wyginanie. Bieżnią P4 kręcę aż do Kamienia Ornitologa i tam odbijam na Kuźnicę Piaskową. Potem Warężyn, Dąbie, Brzękowice Dolne, Goląsza Dolna, Strzyżowice i do domu.
Na bieżni ładne tempo i dzięki temu, mimo objazdu, całkiem szybko jestem w domu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!