limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Poniedziałek, 3 sierpnia 2020 | dodano: 03.08.2020

Koniec dobrego, powrót do rutyny.
Start 6:11 choć zapowiadało się, że będzie więcej rezerwy.
Warunki zgodnie z obietnicami ICM-u. Dywan chmur. Prawie nieprześwitujące słońce. Termicznie przyjemnie. Bez wiatru. Sucho.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Bez sensacji.
Na mecie obsuwa 2 min.


Powrót pod pochmurnym niebem. Ciepło cały czas. Sucho niestety nie. Pierwsze kropelki pojawiają się prawie od razu ale są na początku zupełnie nieznaczące. I tak przez cały Sosnowiec (Blachnickiego, Środulę, Pogoń). Trochę nabierają tempa w okolicach stadionu w Będzinie i sukcesywnie przyspieszają. Na Zamkowym jeszcze nie jest to opad, ale już w lesie grodzieckim to deszczyk. Nie decyduję się jednak na wdziewanie przeciwdeszczy. To jeszcze nie ten etap. Po zachodniej stronie "86" kapie dalej. Przez las gródkowski przetaczam się pod podstawówkę i dalej objazdem asfaltowym do przejazdu kolejowego i znów objazdem do DINO. Tu koparka, zryte, itd. Samochody stoją ale rowerkiem da się to przeskoczyć. Wyginam przy Lewiatanie w stronę domu zahaczając jeszcze o piekarnie. Finisz dalej w kropli.
Ostatecznie nie zmokłem jakoś szczególnie mocno, jednak warunki nie zachęcały do objazdów.
Na powrocie było spokojnie.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 07:47 poniedziałek, 3 sierpnia 2020 | linkuj Nie jest źle. Szybko leci.
gizmo201
| 07:28 poniedziałek, 3 sierpnia 2020 | linkuj To się nie chce, poniedziałki najgorsze.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!