limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Z i za chlebem

Sobota, 30 maja 2020 | dodano: 30.05.2020

Standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie. Wybrałem się w krótkich spodenkach i górze z długim rękawem ale na lekko. Średni pomysł. Na tym kółeczku dało radę ale dalej to bym zmarzł mimo tego, że trochę słoneczka było widać. Ale wiało zimnym powietrzem.
Chwila dłuższa po powrocie i jeszcze zagięcie do wsiowej piekarni. Terenem pod Urząd Gminy i powrót przez las gródkowski, za tartakiem terenem do DINO, wygięcie pod Lewiatana i wygięcie pod kościół żeby do tych 15km dobić.
Tym razem jazda we wdzianku na długo w wersji cieplejszej. Też nie idealnie ale lepiej niż wyskok do Lewiatana. Słoneczko zniknęło za chmurami. Chyba ma się ku deszczowej niedzieli, jak ICM zapowiada.


Kategoria Inne


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!