limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Czwartek, 14 maja 2020 | dodano: 14.05.2020

Prognozy się sprawdziły i dziś dojazd do pracy "na mokro". W ruch idzie zestaw gumowy. Zanim się w niego zamotałem, wytoczyłem rower i pozamykałem, co było do pozamykania, to zrobiła się 6:07.
Na zewnątrz kapanie. Nie jakieś mocne ale równe i nie zapowiadające się na zanikające. Do tego wiatr chyba głównie z północy
Trasa najkrótsza odpada bo "913" zryta i przy obecności wody to bym się tam bujał dłużej niż na wariancie asfaltowym przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą
Pogoda i wczesna pora powymiatały ludzi. Tak pusto dawno nie miałem po drodze. Nawet samochodów mniej niż zwykle.
Sam przejazd bez sensacji ale jakiś taki wymęczony. Na mecie mam obsuwę 4 min.


Powrót w tempie niespecjalnie spiesznym w o wiele lepszych warunkach niż dojazd. Jest generalnie sucho, pochmurno, nie za ciepło ale ogólnie przyjemnie.
Kręcę częściowo po własnych śladach. Prawie jak wczoraj. Różnica taka, że zamiast na Stachowe, z czarnego szlaku skręcam do Sarnowa i jadę na światła. Cel pośredni - piekarnie. Potem grzecznie, bez gięcia do domu.
Spokojnie, przyjemnie.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!