limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPND

Środa, 29 kwietnia 2020 | dodano: 29.04.2020

Robi się coraz cieplej to i wraca stary nawyk grzebania się przed startem. Dziś obsuwa większa - ruszam o 13:40. Nie ma zmiłuj, trzeba cisnąć.
Trasa niemalże jak wczoraj. Jedynie w Preczowie zamiast przejechać obok kościoła jadę drugą odnogą. Plus taki, że na skrzyżowaniu mam pierwszeństwo więc nie muszę tracić energii na hamowanie i ponowne rozpędzanie Mamuta.
Udaje się dotrzeć na metę bez przeszkód i przygód równo o czasie. W sumie, gdyby nie zawały na światłach w Dąbrowie Górniczej, to może byłbym nawet ze 2 min. wcześniej. Ale i tak jest dobrze.
Przyjemny dojazd do pracy.


Jednak prognoza się sprawdziła. W ciągu dnia solidnie polało, pogrzmiało i się ochłodziło. Jako, że w prognozach była możliwość kolejnych opadów, to odpuściłem sobie objazdy i do domu potoczyłem się wariantem mniej więcej krótkim.
Przez Mec na Środulę i dalej w stronę izby wytrzeźwień. Po drodze sporo śladów spływającej wody, miejscami rozlewiska. Przez Będzin kręcę ścieżką małobądzką do Nerki i dalej na Zamkowe. Potem przez las grodziecki do świateł na "86" i finisz rozgrzebaną "913". Dobrze, że pojechałem Mamutem bo w tym wykopie na wąskich oponach i przy rozmokniętym podłożu to bym się mógł długo przebijać.
Powrót spokojny. Padła pogoda to na ulicach zrobiło się pusto. Przydał się pokrowiec na plecaku i solidniejsze buty.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!