Za chlebem oraz DPND
-
DST
51.00km
-
Teren
18.00km
-
Czas
02:28
-
VAVG
20.68km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być dziś na 1 zmianę ale się okazało, że jednak jest potrzeba żebym szedł na drugą więc o poranku trochę czasu na różne działania.
Zaczynam od śniadania i potem małe zagięcie do piekarni po świeży chlebek. Oczywiście zagięcie nieco większe. Terenem w stronę Urzędu Gminy, piekarnia, potem przy DL Invest w stronę lasu gródkowskiego i objazd do podstawówki.
Dalej zdzierają klinker między szkołą a tartakiem. Z daleka widzę przewężenie. Nie zamierzałem się tam pchać a ten widok jeszcze mnie w tym upewnił. Zamiast tego przelatuję południową część lasu gródkowskiego, na tyłach tartaku i wypadam prawie przy wylocie ul. Wspólnej. Wspinam się na jej dwa wybrzuszenia i zjeżdżam do samego dołu skręcając na Wojkowice.
Wpadam na chwilę na cmentarz zobaczyć jak się spisał kamieniarz i potem już prosto do domu.
Na własnym placu jeszcze 2 kółeczka żeby dobić do 14km.
Warunki takie odrobinę dwuznaczne. Jest ładne słoneczko ale wieje ze wschodu nie za ciepłym powietrzem. Jak już się rozruszałem, to mi nie przeszkadzało. Jednak w cieniu było tak sobie.
Dojazd do pracy nietypowo ale dystansowo niemal jak zwykle. Kręcę początek terenem jak rano po chlebek ale od parku Żurawiniec dalej terenem aż do wylotu przy światłach w Sarnowie. Reszta standardowo przez Preczów, Zieloną, centrum D. G., Mortimer i centrum Zagórza.
Na Zielonej całkiem sporo ludzi, jeśli porównać to do niedawnej pustki, ale też bez przesady. Bywało więcej. Za to wielu nie bardzo przejmuje się utrzymywaniem dystansu i maskowaniem. Cóż. Chyba będzie musiało być jak sądzę, że musi, czyli po prostu trzeba będzie kiedyś tego Covida złapać, przechorować i się uodpornić albo przejść na tamtą stronę. Ludzie są nie do upilnowania, tym bardziej wirus. Szczepionka czy lekarstwo wydaja się tylko takim uspokajaniem nastrojów a realnie patrząc, to wariant z przechowaniem jest dużo bardziej prawdopodobny w krótkiej perspektywie niż medykamenty. Zobaczymy jak to będzie ale optymistą trudno być.
Na mecie melduję się z zapasem 2 min. Troszkę po drodze dawał się we znaki wiaterek ze wschodu. Zdecydowanie zimny.
Trzecia część dzisiejszego jeżdżenia - powrót z pracy. Formalnie już po zachodzie słońca ale faktycznie jest na tyle jasno, że udaje mi się przemknąć przez las zagórski, Reden, Most Ucieczki, Zieloną i czarny szlak do Łagiszy nim porzucam terenowanie i grzecznie kończę asfaltem przez Sarnów. Część trasy powrotnej po swoich śladach.
Warunki na powrocie takie, że chłodnawo ale jako, że chciało mi się żwawo kręcić to wdzianko z dojazdu w zupełności wystarczyło. Nawet deczko się zgrzałem. Czas powrotny na tyle dobry, że podciąga zauważalnie średnią z dnia.
Po oficjalnym otwarciu lasów wszędzie pełno ludzi. Nawet jak się już ciemno zaczęło robić. I też nie przejmują się ani grupowaniem, ani maskowaniem. Oj! Pożyjemy z tą epidemią jeszcze spory kawałek czasu. Trzeba będzie to jednak przechorować.
Kategoria Inne, Praca