limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

Czwartek, 2 kwietnia 2020 | dodano: 02.04.2020

Rozruch zapowiadał się sprawniejszy ale ostatecznie wyszło tak, że wytaczam się o 6:09.
Warunki wciąż bliższe zimowym tyle, że bez śniegu. Lekki mrozik. Słonecznie. Bez wiatru na początku przejazdu i z lekkim przy końcu.
Trasa przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej, Mortimer i centrum Zagórza.
Na mecie ze stratą 3 min. i lekko zmarzniętymi stopami. Ale przynajmniej przejazd spokojny. Na Alei Róż nieczynne światła a mimo to ruch płynny.


Po południu zauważalnie cieplej, słonecznie i wiatr raczej przeciwny.
Kręcę powrót na początek przez las zagórski. Dojeżdżam do niebieskiego szlaku rowerowego, nim kawałek w stronę Mortimeru i odbijam po chwili w stronę przejazdu pod "94" na Starocmentarnej. Po drodze zaczynam czuć dym. Pomyślało mi się, że pewnie jakaś ekipa zabunkrowała się na grilla w lesie mając w poważaniu rygory stanu epidemii. Jednak im bliżej jestem torów tym więcej dymu. Przy samych torach słyszę jak huczą płomienie. Podjeżdżam bliżej. Płoną trawy wzdłuż torowiska przy granicy lasu. Dzwonię na 112. Dość szybko pojawia się samolot a potem wóz straży pożarnej. Kiedy fachowcy pojawiają się na miejscu kontynuuję jazdę powrotną.
Reszta już spokojnie przez Most Ucieczki, Zieloną, czarny szlak do Łagiszy, Stachowe. Tym razem nie jadę pod magazyny tylko objeżdżam las gródkowski od południa i wykańczam dojazd "913".
W domu chwila przerwy na przeorganizowanie się i robię potem zwykłe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Myślałem, że zejdzie długo bo ograniczenia ludzi w sklepie, co widziałem przy DINO, ale trafiam dobrze i nie muszę czekać.
Z balastem zjazd do domu. I wciąż jeszcze sporo dnia zostało.
Nieustannie słyszę syreny z remiz strażackich. Pewnie w innych miejscach też idioci podpalają trawy.


Link do pełnej galerii





Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!