limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Piątek, 6 marca 2020 | dodano: 06.03.2020

Wczoraj, mimo całkiem dobrych warunków, dojazd zbiorkomem a powrót inną metodą.
Dziś, przy warunkach znacznie słabszych, jakże by inaczej, na rowerku. Start późniejszy - o 6:40. Dojeżdżam do ośrodka zdrowia w Psarach i tu dłuższa chwila przerwy. Potem kontynuuję mniej więcej zwykłą trasę do pracy przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Różnica taka, że gdzie się da to wybieram chodniki i ścieżki z kostki. Kiedy startowałem zaczęło nieznacznie kapać i przez godzinę trochę się tego na jezdniach nazbierało. Żeby się nie uflejać wybrałem pobocza. Trochę to mnie też spowolniło.
Na rondzie w centrum D. G. chwila niepewności czy księżniczka jadąca od strony Al. Kościuszki jednak zdecyduje się zastosować do oznaczeń i ustąpić mi pierwszeństwa. Na ostatnią chwilę ustąpiła ale i tak profilaktycznie gotów byłem stanąć niemal w miejscu.
Reszta drogi bez sensacji. Przelot w sumie przyjemny. Kapało całą drogę ale nie przemoczyło.


Powrót w warunkach nieco lepszych niż rano. Przynajmniej pod względem opadu. Termicznie słabo. Niebo zachmurzone.
Trasa, ze względu na rzecz do załatwienia, przez Będzin. Z Będzina przez Łagiszę do Sarnowa i powrót po własnych śladach do domu.
Spokojnie, przyjemnie, nie za spiesznie.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!