DNPD
-
DST
38.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
18.24km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
ICM nie pozostawiał złudzeń - dziś dojazd w regularnej kropli. Wciągam zestaw gumowy i, z lekką obsuwą - 6:13, ruszam najkrótszym wariantem dojazdowym przez Będzin.
Sam przejazd spokojny i nawet przyjemny mimo kapania. Jak było do przewidzenia pełno rozlewisk po drodze, pełne koleiny i strumienie spływające z pagórków.
Na mecie jestem ostatecznie 2 min. po czasie. Niestety w butach mokro, a nie powinno być. Znaczy się, już nie są szczelne i czas je wymienić na nowe.
Jakiś taki zwalcowany jestem na wylocie z pracy. Zresztą przez większość dnia. Z tego też powodu nie mam ochoty na wykręcanie krótkich czasów ani na większe objazdy. Tym bardziej, że trochę wieje z kierunku mniej więcej przeciwnego. Plus dodatni jest taki, że na jezdniach jest generalnie sucho, a na niebie pojawiło się słoneczko.
Trasa lekko wyciągnięta ale bez szaleństw. Zwykłym sposobem przetaczam się przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Potem bieżnią P3 w stronę Piekła i nawrót na bieżnię P4 do Preczowa. Po drodze kawałek jadę sobie po piasku, tak dla przypomnienia. To nie to, co latem, bo jest mokry i się tak nie zapada, ale zawsze coś.
Z Preczowa bez kombinowania do Sarnowa i dalej do mojej wioski. Robię małe ucho skrótem do kościoła by dobić do dzisiejszego wyniku.
Powrót przyjemny i spokojny. W trakcie kręcenia zwalcowanie jakoś magicznie znika :-)
Kategoria Praca