limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNP PTTK NOD

Piątek, 28 lutego 2020 | dodano: 28.02.2020

Przy piątku trochę grzebania przed startem i ostatecznie wybywam o 6:10. Mimo lekkiej obsuwy kręcę trasę przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Była szansa nawet jeśli nie nadrobić, to przynajmniej nie za bardzo się spóźnić, ale poległa na wjeździe do Sosnowca. Zjeżdżając spod świateł na Alei Róż w stronę Mortimeru zaklinował mi się jakimś cudem łańcuch wracający do tylnej przerzutki. Wpadł między ramę i wózek przedniej przerzutki. Musiałem zjechać na bok i chwilę zmarnować na wyszarpanie go. Potem jeszcze niespodzianka w postaci zrytego kawałka ścieżki przy stadionie na Zagórzu. Ostatecznie na mecie mam 6 min. obsuwy.
Warunki lekko w stronę zimowych. U mnie trawki oszronione. Na Zagórzu symboliczny śnieg na trawnikach. Pomiędzy różnie, głównie mokre asfalty. Raczej bez wiatru. Termicznie do przyjęcia.


Zostaję chwilę dłużej w pracy bo o 17:00 spotkanie w klubie i nie opłaca mi się kręcić do domu.
Pogoda dziś zmienna i jeszcze o 16:00 było całkiem do rzeczy. Pół godziny później zaczęło zdrowo walić śniegiem. Ale cóż było robić, trzeba dojechać do centrum Sosnowca więc sypie, czy nie, wytaczam się Mamutem i kręcę do celu. Gdzie się dało ścieżkami i chodnikami bo na jezdniach szybko robiło się bardzo mokro. Udało się dotrzeć do celu nawet nie bardzo uflejanym lekko po czasie. Klubowicze w licznym składzie, gwarno, wesoło. Szybko miła jakieś 1,5h.
Zaczynam odwrót do domu. Na początek w stronę Pogoni i dalej ścieżką do Będzina. Odbijam na 12% i kręcę w stronę M1 tym razem rezygnując ze wspinaczki pod kościół i z przejazdu kładką. Normalnie na światłach się przebijam. Odbieram w M1 przesyłkę i kręcę do centrum Czeladzi i dalej zwykłą trasę do Wojkowic. Spod Orlenu prosto do domu.
Warunki nawet nie były takie najgorsze choć dawał się odczuć spadek temperatury. Pod koniec już miejscami jezdnia zaczynała się skrzyć. Na szczęście grube kapcie Mamuta ustrzegły mnie przed uślizgami. Przejazd spokojny i nawet przyjemny, ale już bez chęci na wyginanie. Pod M1 zaczęła o sobie dawać rezerwa i musiałem na szybko wciągnąć batona żeby mnie nie odcięło.


Kategoria Praca


komentarze
gizmo201
| 06:51 sobota, 29 lutego 2020 | linkuj Też tam wczoraj jechałem, dukt jak na warunki całkiem suchy. Można było wodze fantazji puścić omijając kałużę.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!