limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Środa, 19 lutego 2020 | dodano: 19.02.2020

Rozruch dość sprawny i wytaczam się o 5:50. Jest rezerwa, to sobie myślę, że pozaginam kapinkę.
Ruszam zwykły początek przez Sarnów do Preczowa. Tu robię odbicie i zaginam przez Ratanice i Marianki do przejazdu między Pogoriami. Od Mostu Ucieczki znów lekko zaginam w stronę "dworca kolejowego" i tam wbijam na zwykłą trasę przez Mortimer i centrum Zagórza.
Trochę niedoszacowałem temperaturę, wiatr i zrobiłem jakieś 1,5km za dużo by zmieścić się w czasie. Ostatecznie na mecie jestem 4 min. po czasie.
Warunki były niezłe ale zdecydowanie chłodniej niż wczoraj. Jezdnie suche. Na niebie chmury. Przejazd spokojny i przyjemny.


Powrót bez większego gięcia bo ICM obiecywał kapanie. Kręcę zwykłą trasą przez Mec i Środulę do Będzina. Chciałem wpaść do serwisu ale znów zamknięty mimo tego, że jestem wcześniej. Czyżby jakiś przestój w usługach? Trudno. Nie piekarnia więc spróbuję w przyszłym tygodniu.
Przez Zamkowe wtaczam się do lasu grodzieckiego, nim do świateł na "86" i wzdłuż Lidla do lasu gródkowskiego. Żółtym szlakiem do torów i bokami do DINO i Lewiatana. Potem grzeczny zjazd do domu. Ostatni kilometr trochę mnie okapało ale niegroźnie. Gdyby jednak przyszło dłużej pokręcić to bym pewnie dokładniej namoknął. Prognoza się sprawdziła.
Powrót niespieszny i spokojny. Trochę podmuchy uprzykrzały ale i tak było dość przyjemnie.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!